"Trudno się nie zgodzić z MAK ws. katastrofy"
- Załoga Tu-154M lądowała, a nie próbowała odejść na drugi krąg, jak usiłowała nas przekonać komisja Millera - mówi sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki.
2011-08-03, 10:50
- Zgodnie z prawdą, Rosjanie stwierdzili, że strona polska nic nowego do sprawy nie wniosła. Oni mają o wiele większe doświadczenie w kwestii wyjaśniania katastrof lotniczych - uważa Hypki.
Odpowiedź MAK na raport Millera>>>
Hypki kwestionuje ustalenia polskiej komisji co do tego, że załoga prezydenckiego tupolewa chciała odejść na drugi krąg. Przekonuje, że wszystkie podejmowane przez załogę czynności zmierzały do wylądowania w Smoleńsku.
Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa podziela także zdanie Rosjan w sprawie obecności w kabinie generała Błasika. - Trudno powiedzieć, że generał Błasik, będąc w kabinie, nie wywierał nacisków na pilotów. Każdy z własnego doświadczenia wie, że jak szef stoi nad głową - szczególnie jeśli to jest szef, od którego zależy całe życie zawodowe, cała kariera, a jest się młodym człowiekiem, a to byli młodzi ludzie - to trudno powiedzieć, że nie miał na nich wpływu - zauważa. - Gdyby generał siedział cicho, to byśmy nie wiedzieli, że on tam w ogóle był, a on mówił, że nic nie widać, odczytywał wysokość - dodaje.
"Nie możemy mówić, że nadrzędny jest honor"
Według niego nie należy też bagatelizować ujawnionego przez Rosjan alkoholu we krwi generała Błasika. - Jeśli chcemy badać przyczyny katastrofy i wyciągać z nich wnioski, to nie możemy mówić, że nadrzędny jest dla nas honor polskiego generała - ocenia.
Tomasz Hypki zgadza się nie zgadza się z Rosjanami tylko w jednym punkcie. Chodzi o stan techniczny lotniska w Smoleńsku. Podkreśla jednak, że stan lotniska miał "minimalny, jeśli w ogóle jakikolwiek", wpływ na katastrofę. Zauważa też, że o tym jak wygląda Siewiernyj polska załoga wiedziała z m.in. z not ambasadora Jerzego Bahra.
Według Hypki prezydencki tupolew w ogóle nie powinien wylecieć 10 kwietnia 2010 roku z Warszawy, "w zasadzie na tym można by komentarze w tej sprawie zakończyć".
PAP,kk
REKLAMA