Berlusconi: nie podam się do dymisji, nie będzie wyborów
Silvio Berlusconi oświadczył, że ustąpi z urzędu tylko odwołany przez parlament w wotum nieufności. W przeciwnym wypadku, powiedział, nie ma mowy o dymisji i wyborach wcześniej niż w 2013 roku.
2011-09-25, 13:00
W ten sposób włoski premier odpowiedział na masowe apele o dymisję. W ostatnich miesiącach miliony Włochów domagały się jego ustąpienia w ulicznych demonstracjach na terenie całego kraju.
- Codziennie proszą nas komuniści i postkomuniści, żeby rząd zrobił krok wstecz. Ale niech się uspokoją, nie możemy podążać za oczekiwaniami mediów i opozycji. Nie podamy się do dymisji, chyba że otrzymamy wotum nieufności w parlamencie, co ja wykluczam - powiedział Berlusconi.
Następnie zapewnił: "Idziemy naprzód, bo mamy spójną, trwałą, bezpieczną większość, która może wreszcie przeprowadzić reformy, począwszy od wymiaru sprawiedliwości, systemu podatkowego, architektury instytucjonalnej państwa".
- Włosi proszą nas o te reformy, konieczne by zmodernizować kraj - oznajmił premier.
REKLAMA
Berlusconi nawiązał również do sprawy podsłuchów rozmów telefonicznych, których przecieki do mediów ujawniły skandal obyczajowy z jego udziałem. "Musimy - mówił - znów stać się państwem cywilizowanym, bo dzisiaj nim nie jesteśmy". - Czy kiedy dzwonicie do kogoś nie czujecie szponów państwa policyjnego? - pytał.
- Obecnie nie czujemy, że państwo stoi na straży naszej wolności. Bardzo ważne jest to, by kontynuować reformy po to, by odzyskać poczucie wolności - oświadczył premier.
Zapowiedział, że w najbliższych dniach jego rząd przedstawi dekret w sprawie "wzrostu i rozwoju" kraju.
Zdaniem Berlusconiego jego formacja polityczna wygra również wybory w 2013 roku.
REKLAMA
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
sg
REKLAMA