Wałęsa pojedzie do USA walczyć z kapitalizmem
Lech Wałęsa nie wyklucza, że skorzysta z zaproszenia demonstrujących w ramach ruchu Okupuj Wall Street przeciwko przywilejom banków i wybierze się w listopadzie do Nowego Jorku.
2011-10-13, 13:30
- Zastanawiam się, sprawdzam możliwości i wydaję się, że pojadę - powiedział b. prezydent.
Jak informowały media demonstranci z Nowego Jorku wysłali do Wałęsy list, w którym proszą go o poparcie protestu przeciwko kapitalizmowi. Wałęsa powiedział, że taki wyjazd traktowałby jako swój obowiązek wynikający z tego, że jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Zdaniem Wałęsy, ostatnie demonstracje i wystąpienia w krajach arabskich i USA mają charakter niezgody na obecną formę kapitalizmu na świecie. - Przez dyskusję coś trzeba zrobić, bo ten system doprowadzi do anarchii - ostrzegł.
"Kontrolować zysk kapitalistów"
- Jeśli chodzi o diagnozę, że system kapitalistyczny jest niedobry - to zgadzam się z protestującymi. Natomiast nie ma trzeciej drogi. W tej sytuacji na pewno trzeba ruszyć związki zawodowe, żeby nie pozwalały na zwolnienia ludzi, kiedy np. na ich miejsce wchodzi maszyna - tak nie może być. Muszą być jakieś przeszkolenia - ocenił Wałęsa.
REKLAMA
W opinii legendarnego przywódcy Solidarności, zadaniem związków zawodowych powinno być także opracowanie programów komputerowych, które kontrolowałyby zyski kapitalistów. - A następnie powinny wymagać, aby np. 2/3 takich zysków przeznaczali na nowe miejsca pracy - dodał.
Ruch zmieni amerykańską demokrację?
Protesty na Wall Street, w sercu finansowym miasta, trwają od połowa września. Ich uczestnicy buntują się przeciw nieuczciwemu - jak twierdzą - traktowaniu mniejszości, w tym muzułmanów, a także m.in. korporacyjnej chciwości, nadmiernemu użyciu siły przez policję, dużemu bezrobociu i przejmowaniu domów należących do ludzi, których nie stać na spłatę pożyczek. Podobne protesty przeniosły się też do innych miast USA.
REKLAMA
Nowy ruch Okupuj Wall Street może zaszkodzić Demokratom w kampanii prezydenckiej w USA, ale jego konsekwencje mogą być jeszcze poważniejsze i długofalowe: stawką jest kierunek rozwoju amerykańskiej demokracji.
Okupuj Wall Street może okazać się kolejnym ruchem, który zredefiniuje amerykańską demokrację, tak jak protesty w latach 20. i 30., ruch praw człowieka, a nawet ruch praw kobiet w latach 70. Teraz tysiące Amerykanów po raz kolejny doszły do wniosku, że obecny system reprezentacji w ogóle ich wyklucza.
Wyklucza, ponieważ - by móc głośno artykułować swe żądania i wymóc ich realizację - trzeba kupować wpływy polityczne bądź wywierać je poprzez drogich lobbystów. Wall Street ma zagwarantowane poparcie zarówno Republikanów, jak i Demokratów, ponieważ finansuje obydwie partie.
Media prawicowe i lewicowe poświęcają ruchowi coraz więcej uwagi, a dla wszystkich tempo, w jakim protesty nabierają impetu, jest zaskoczeniem. Według "Los Angeles Times", dziennikarze wolą jednak opisywać zjawisko i na razie nie komentować go zanadto. Najbardziej uczciwym komentarzem na temat ruchu jest przyznanie: "Czegoś takiego nie widziałem wcześniej. Nie wiem, co to znaczy. Nie mam pojęcia, co z tego wyniknie" - pisze kalifornijskie dziennik.
Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>
REKLAMA
to
REKLAMA