Awaryjne lądowanie na Okęciu pod lupą komisji
Załoga Boeinga 737 lecącego do Brukseli, który po starcie z Okęcia zdecydowała się zawrócić samolot, lądowała poniżej warunków minimalnych lotniska.
2011-11-21, 01:00
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych bada zatem, czy piloci złamali przepisy lotnicze - dowiedział się "Nasz Dziennik".
Gazeta przypomina, że do incydentu doszło 3 listopada. Należący do PLL LOT samolot wystartował z Okęcia z niemal trzygodzinnym opóźnieniem. Po dwudziestu minutach lotu w kierunku Brukseli piloci zawrócili maszynę na Okęcie. Samolot został przyjęty, mimo, że lotnisko było tego dnia zamknięte dla ruchu lotniczego z powodu trudnych warunków atmosferycznych.
Jak pierwotnie podano, przyczyną była nieszczelność szyby w kokpicie. Później okazało się, że powodem był niezamknięty luk bagażowy.
W ocenie lotników narodowego przewoźnika, postępowanie załogi było właściwe, a lądowanie mimo przekroczonych minimów lotniska, nie stanowiło naruszenia przepisów. Z taką opinią nie zgadzają się jednak wszyscy piloci, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik".
Zdaniem doświadczonego pilota jednej z linii lotniczych załoga Boeinga 737 po starcie powinna przejść tak zwaną checklistę i jeśli stwierdzono by jaką usterkę, podjąć próbę usunięcia problemu, a w razie niepowodzenia skierować maszynę na najbliższe lotnisko zapasowe, które jest w danej chwili w stanie przyjąć samolot, gdy najbliższe - w tym przypadku lotnisko startu - jest zamknięte dla ruchu lotniczego.
REKLAMA
IAR, agkm
REKLAMA