Zakończył się pierwszy dzień procesu Breivika
Po raz pierwszy tak szczegółowo pokazano, co wydarzyło się w centrum Oslo i na wyspie Utoya 21 lipca.
2012-04-16, 23:00
Posłuchaj
Prokuratura pokazała nagrania z monitoringu miejskiego na których widać jak Breivik parkuje białą furgonetkę, a potem odchodzi z tego miejsca spokojnym krokiem. Trzy minuty później kamery zarejestrowały potężną eksplozję.
Podczas procesu została także zrekonstruowała masakra na wyspie Utoya. Minuta po minucie śledczym udało się ustalić gdzie i w jakiej kolejności Breivik wyszukiwał i mordował swoje ofiary. Był na wyspie blisko dwie godziny. Sam dwukrotnie zadzwonił na policję, ale antyterroryści mieli problem z dostaniem się na Utoyę. W tym czasie mordował on kolejne osoby. Na wyspie z jego ręki zginęło 69 osób.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
Sędzia Wenche Elizabeth Arntzen zakończyła pierwszy dzień procesu Andersa Breivika. Mężczyzna oskarżony o zabicie 77 osób twierdzi, że działał w samoobronie. Przyznaje się do czynów, ale nie do winy.
Przez większość posiedzenia sądu 33-letni Brevik był najwyraźniej niewzruszony. Jednak popłakał się, gdy oskarżyciel wyświetlił propagandowy film, który Norweg umieścił w internecie kilka godzin przed zamachem.
12-minutowe antyislamskie nagranie, udostępnione po raz pierwszy w poniedziałek, składało się z setek propagandowych fotografii, rysunków i cytatów z liczącego 1,5 tys. stron manifestu Breivika. W filmie Breivik twierdzi, że po drugiej wojnie światowej w Europie doszło do rozkwitu "kulturowego marksizmu" i nastąpiła "dekonstrukcja europejskiej tradycji kulturowej". W nagraniu pojawia się flaga Unii Europejskiej z sierpem i młotem w środku, a UE zostaje przemianowana na "Unię Euroarabską". Pod koniec pokazu Breivik trzęsącymi się dłońmi ocierał łzy z twarzy.
Wołanie o pomoc
 Nie okazał jednak żadnych emocji, gdy po przerwie na lunch prokurator  prezentował nagranie ochrony, które uchwyciło moment eksplozji w  dzielnicy rządowej w Oslo. Widać na nim osoby idące w kierunku  furgonetki wyładowanej ładunkami wybuchowymi.    
 Podczas rozprawy wysłuchano także trzyminutowego nagrania rozmowy  telefonicznej młodej kobiety, która dzwoniła na policję z wyspy Utoya,  prosząc o pomoc. - Przyjedźcie szybko, cały czas strzelają - mówiła  przerażona kobieta, która przeżyła masakrę na wyspie. - Jestem pewna, że  jest wielu rannych - dodaje, a po chwili w tle słychać strzały. Wydaje  się, że na początku rozmowy policjant nie wierzy w to, co słyszy - pisze  agencja AFP.    
 Także wysłuchując tego nagrania Breivik był niewzruszony. Adwokat Norwega Geir Lippestad mówił wcześniej, że jego klient twierdzi,  iż bronił się przed "zdrajcami ojczyzny", winnymi - jego zdaniem -  wystawiania społeczeństwa norweskiego na pastwę islamu i  wielokulturowości.
Do sądu Breivik wkroczył zakuty w kajdanki, które jednak zostały mu zdjęte zanim zajął miejsce. Mężczyzna natychmiast położył prawą rękę na sercu, po czym uniósł ją wyprostowaną z zaciśniętą pięścią. W ten sposób oskarżony pozdrowił publiczność, złożoną z rodzin ofiar, ocalałych i dziennikarzy. W swoim manifeście, przekazanym przez media po lipcowej masakrze, Breivik wyjaśniał, że gest ten symbolizuje "siłę, honor i wyzwanie rzucone marksistowskim tyranom w Europie".
"Jestem pisarzem"
 - Nie uznaję norweskich sądów. Otrzymaliście mandat od partii  politycznych, które wspierają wielokulturowość. Nie uznaję władzy sądu -  zadeklarował oskarżony, zwracając się do sądu. Dodał, że  nie uznaje  również sędzi Wenche Elisabeth Arntzen, ponieważ - jak oświadczył -  przyjaźni się ona z siostrą byłej norweskiej premier i liderki  Norweskiej Partii Pracy, Gro Harlem Brundtland.    
 Zaprotestował, gdy sędzia przedstawiła go jako osobę bez pracy.  Powiedział, że jest pisarzem i temu zajęciu oddawał się w więzieniu.    
 Ponad 200 osób - po połowie bliscy ofiar wraz z osobami ocalałymi z  aktów przemocy oraz dziennikarze - zajęło miejsca w specjalnie  wybudowanej sali sądowej w Oslo. Około 700 ocalałych ze strzelaniny, a  także członkowie rodzin ofiar śledzą proces przez łącza wideo w całym  kraju. Na sali sądowej jest też czworo psychiatrów, którzy obserwują  Breivika.
Procesowi, który dotyczy najbardziej krwawej zbrodni popełnionej w Norwegii po drugiej wojnie światowej, towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa i wielkie zainteresowanie medialne.
O poczytalności Breivika zdecyduje sąd
 33-letni ekstremista ma się wypowiedzieć we wtorek na temat swoich  czynów, które sam nazwał "okrutnymi, lecz koniecznymi". Główna  wątpliwość, która ma zostać rozstrzygnięta w czasie planowanego na 10  tygodni procesu, dotyczy zdrowia psychicznego oskarżonego.    
 Ekspertyza psychiatryczna z zeszłego roku głosiła, że Breivik cierpi na  schizofrenię, w związku z czym nie może odpowiadać przed sądem za swe  czyny. Jednak 10 kwietnia psychiatrzy, którym nakazano powtórne zbadanie  Breivika, ogłosili, że jest on poczytalny i może być sądzony.    
 Obydwie ekspertyzy psychiatryczne mają jedynie charakter konsultacyjny i  o tym, czy Breivik może odpowiadać za swoje czyny, ostatecznie  zdecyduje sąd. W przypadku uznania niepoczytalności nie zostanie on  pociągnięty do odpowiedzialności karnej, lecz skierowany przymusowo i na  czas nieokreślony na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Decyzja o  przymusowym leczeniu w szpitalu psychiatrycznym będzie weryfikowana co  trzy lata.  Breivikowi grozi do 21 lat więzienia, jeśli zostanie ostatecznie uznany   za poczytalnego
Jutro będzie mówił Breivik
 W zamachu w Oslo i w masakrze na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz  młodzieżowy rządzącej Partii Pracy, 22 lipca 2011 roku zginęło w sumie  77 osób.     
 Proces transmituje norweska telewizja, sąd nie pozwolił  jednak na pokazanie oświadczenia Breivika - ma on zacząć wygłaszać je  jutro i prawdopodobnie potrwa ono około tygodnia. Przed rozpoczęciem  procesu adwokat Breivika powiedział, że jego klient nie wyraża żalu za  dokonane czyny, żałuje tylko, że zrobił tak mało. - To trudno zrozumieć,  ale mówię to, by przygotować ludzi na treść jego oświadczenia -  powiedział obrońca Geir Lippestad.
IAR, PAP, gs