Tragiczna misja Sojuz 1
Miała to być misja, która przybliży Rosjanom zwycięstwo w wyścigu na Księżyc. Zakończyła się jednak tragicznie.
2012-04-24, 06:00
24 kwietnia mija 1967 roku miała miejsce katastrofa statku kosmicznego Sojuz 1. W czasie powrotu na Ziemię na skutek licznych błędów projektowych, statek uderzył o ziemię w zachodniej Rosji.
Kosmonauta Władimir Komarow zginął na miejscu. Miał 40 lat. Start Sojuza 1 odbył się bez zakłóceń o świcie 23 kwietnia 1967 roku. Wkrótce po osiągnięciu przez statek zaplanowanej orbity okazało się, że nie rozwinął się jeden z paneli słonecznych statku, powodując deficyt energetyczny i blokując jonowy czujnik orientacji. Po upływie doby Komarow dostał polecenie powrotu na Ziemię. Po przeprowadzeniu udanego procesu hamowania, statek rozpoczął powrót. Jednak kolejna awaria, tym razem czujnika ciśnienia atmosferycznego spowodowała, że nie otworzył się spadochron główny. Komarow próbował uruchomić zapasowy, lecz ten blokowany przez spadochron główny, nie rozwinął się. Pozbawiony prawidłowego hamowania Sojuz 1 wraz ze znajdującym się w środku kosmonautą, uderzy o ziemię. W kabinie wybuchł pożar. Wadimir Komarow zginął na miejscu. Lot trwa 26 godzin i 47 minut.
Statek wystrzelono w ramach przygotowań do programu lądowania na Księżycu. Misja miała być realizowana wspólnie z Sojuzem 2, którego start zaplanowano na następny dzień, ale w związku z katastrofą Sojuza 1 anulowano. Decyzję o realizacji programu, mimo znalezienia w nim około 200 błędów projektowych, podjęli najwyżsi przywódcy ZSRR, wśród nich Leonid Breżniew i marszałek Ustinow. Późniejsza kontrola pozostałego na Ziemi Sojuza 2 wykazała, że miał on podobne usterki, jak Sojuz 1. Pogrzeb Władimira Komarowa odbył się z udziałem najwyższych władz ZSRR, w obecności tłumów ludzi. Jego prochy wmurowano w mur Kremla. Na miejscu katastrofy pod Orenburgiem, gdzie statek uderzył o ziemię, nie do końca uprzątniętym przez służby ratunkowe, okoliczna młodzież z pozostałych szczątków statku zbudowała Władimirowi Komarowowi drugi, symboliczny grób.
REKLAMA