Artymowicz rozmawiał z prokuratorami nt. Smoleńska
Paweł Artymowicz, fizyk z uniwersytetu w Toronto, zrezygnował ze spotkania z członkami parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej na rzecz tej rozmowy.
2012-06-14, 19:22
Prokuratorzy z prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie spotkali się z Pawłem Artymowiczem w czwartek. Jak zaznaczył prokurator Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, celem spotkania było omówienie "formalnych i merytorycznych uwarunkowań otrzymania od Artymowicza materiałów, które stanowią podstawę prezentowanych przez niego publicznie wniosków w sprawie katastrofy".
Zobacz serwis specjalny: SMOLEŃSK 2010>>>
Na ten sam dzień fizyk został zaproszony przez Antoniego Macierewicza na posiedzenie parlamentarnego zespołu do spraw katastrofy smoleńskiej, którym polityk PiS kieruje. Artymowicz na posiedzenie nie przyszedł, ale podkreślił, że "nie uchyla się od żadnych merytorycznych dyskusji czy naukowej debaty". Dodał jednak, że "posiedzenie zespołu kierowanego przez pana posła Macierewicza, będącego de facto politycznym klubem dyskusyjnym, nie jest najlepszym miejscem na prowadzenie naukowego dyskursu".
Prokuratura czeka na propozycję prof. Biniendy
Wcześniej, pod koniec maja, na podobne spotkanie prokuratorzy wojskowi zaprosili autora prywatnej ekspertyzy ws. katastrofy, prof. z USA Wiesława Biniendę (którego tez Artymowicz jest krytykiem). NPW poinformowała, że Binienda skierował e-mailem pismo do WPO, w którym zaznaczył, że nie był w stanie przyjąć propozycji spotkania w prokuraturze.
"Wskazując na status posiadanego obywatelstwa USA, stwierdził, że takie spotkanie powinno odbyć się nie w prokuraturze, lecz na gruncie neutralnym, w obecności przedstawiciela Ambasady USA" - poinformował rzecznik prasowy NPW prok. Zbigniew Rzepa. Prokuratura na te warunki przystała, teraz oczekuje na wskazanie przez profesora miejsca i czasu ewentualnego spotkania.
Binienda jest autorem badań, z których ma wynikać, że zderzenie z brzozą nie mogło być przyczyną katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. Jego zdaniem, najpierw musiało dojść do eksplozji, jeszcze w powietrzu, żeby ściany Tu-154M mogły się otworzyć na zewnątrz. Dopiero później samolot miał spaść na ziemię.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA