Wybory w Grecji niczego nie rozwiążą
Każda partia - bez względu na to, która zdobędzie większe poparcie greckich wyborców i zdoła utworzyć rząd - stanie przed problemem sfinansowania długów - mówi ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju Marek Tatała.
2012-06-15, 14:33
Posłuchaj
W niedzielę Grecy praktycznie zdecydują, czy pozostaną w strefie euro. W tym dniu po raz drugi w ciągu ostatnich 6 tygodni będą wybierać parlament.
Szansę na zdobycie władzy mają zwolennicy zerwania drakońskich umów oszczędnościowych narzuconych przez kraje eurolandu i międzynarodowe instytucje finansowe.
Partie, które w kampanii zapowiedziały zerwanie programu ustalonego przez poprzednią koalicję, powinny więc jasno zadeklarować, skąd wezmą środki chociażby na finansowanie deficytu pierwotnego. Według programu na rok bieżący ten deficyt - nieobejmujący kosztów obsługi zadłużenia - ma być pokrywany środkami z pożyczek zewnętrznych. Marek Tatała przypomina, że Grecja od pewnego czasu pozostaje odcięta od rynków finansowych i - w tej sytuacji - jedynym możliwym źródłem finansowania deficytu pierwotnego są wierzyciele publiczni.
Potrzeby finansowe Grecji w latach 2012-2014 mają sięgnąć ponad 180 mld euro. Należą do nich m.in. koszty obsługi zadłużenia, spłata części wierzytelności, rekapitalizacja greckich banków w wyniku redukcji zadłużenia po stronie wierzycieli prywatnych. Zdecydowana większość środków na pokrycie tych potrzeb finansowych ma pochodzić z pożyczek od państw strefy euro oraz z MFW .
REKLAMA
REKLAMA