Włoszczowska: nie płaczę, ale jest wielki zawód
Jedna z największych polskich nadziei medalowych na igrzyska w Londynie, Maja Włoszczowska, nie wystartuje na olimpiadzie. Do treningu wróci dopiero za 12 tygodni.
2012-07-23, 18:33
Posłuchaj
Kontuzja stopy okazała się poważniejsza niż sądzono i wicemistrzyni olimpijska z Pekinu w kolarstwie górskim nie wystąpi już do końca sezonu.
- Żałuję, szkoda. To, co mogę zrobić, to cierpliwie czekać, aż noga wróci do pełni sprawności. Na pewno wsiądę na rower wtedy, kiedy tylko będzie to możliwe - skomentowała Włoszczowska, która leczy kontuzję w specjalistycznym ośrodku w Bieruniu na Śląsku. Lekarze szacują, że podstawowe leczenie potrwa sześć tygodni, a pełne wraz z rehabilitacją - około 12 tygodni.
Odpukać w niemalowane
Po doznanej w piątek we włoskim Livigno kontuzji zawodniczka miała jeszcze cień nadziei, że udział w igrzyskach będzie możliwy. Opiekujący się nią specjalista medycyny sportowej, ortopeda dr Krzysztof Ficek rozwiał jednak te nadzieje. Jak powiedział, szczegółowe badania wykazały, że kontuzja jest poważniejsza niż pierwotnie sądzono.
- Majka nie wystartuje na igrzyskach i nie wystąpi w ogóle w tym sezonie. Dzisiejsze badania pokazały, że są nowe uszkodzenia i to w obrębie struktur kostnych - wyjaśnił. Pytany, czy zawodniczka może mieć problem z powrotem do wyczynowego sportu, lekarz odpowiedział: - Nie przewidujemy, aczkolwiek odpukujemy w puste niemalowane - zaznaczył.
REKLAMA
Przeprowadzona w Bieruniu diagnostyka radiologiczna, rezonansowa i tomograficzna wykazały niewidoczne wcześniej uszkodzenie w obrębie kości skokowej. - To absolutnie wyklucza możliwość podjęcia jakiejkolwiek akcji treningowej i zmienia w ogóle taktykę leczenia - powiedział dr Ficek.
Pozostał smutek
Maja Włoszczowska, która spotkała się z dziennikarzami, siedząc na inwalidzkim wózku, przyznała, że miała trzy dni na oswojenie się z myślą, że nie wystąpi na olimpiadzie, choć pozostawał jeszcze "cień nadziei".
- Spodziewałam się, że tak się dzisiejszy dzień może dla mnie zakończyć, więc płakać nie płaczę, aczkolwiek wielki zawód jest oczywiście - powiedziała, dziękując wszystkim osobom i instytucjom, które wspierały ją w przygotowaniach olimpijskich. - Miałam naprawdę bardzo dużo wsparcia i dzięki niemu wszystko szło bardzo dobrze. Byłam bardzo blisko tego, żeby spełnić swoje marzenia i marzenia wszystkich. Niestety, nie będzie mi to dane i strasznie mi z tego powodu przykro - dodała.
- W tej chwili wiem, że jeżeli w ogóle gdziekolwiek w tym roku wystartuję, to będzie tak naprawdę bliskie cudu. Szkoda, czuję się po prostu głupio, jeszcze nigdy nie kończyłam tak wcześnie sezonu - ubolewała.
REKLAMA
Kto w rezerwie?
Zawodniczka zapowiada, że będzie chciała zrekompensować sobie i kibicom tegorocznego pecha, np. późniejszymi startami w mistrzostwach świata. Prawdopodobnie będzie także chciała pojechać na olimpiadę, by obejrzeć zmagania w kolarstwie górskim i swoją obecnością wesprzeć polską ekipę.
Prezes Polskiego Związku Kolarstwa Wacław Skarul zapowiedział, że jeszcze w poniedziałek trener Marek Galiński i związek wytypują zawodniczkę, która pojedzie na olimpiadę zamiast Włoszczowskiej, a we wtorek uruchomione będą stosowne procedury w Polskim Komitecie Olimpijskim. Wśród rezerwowych są Anna Szafraniec i Paula Gorycka.
PAP, mr
REKLAMA