Spędzili 70 dni pod ziemią
- Ta akcja stała się przykładem dla całego świata i Chilijczycy mogą być z siebie dumni – mówił prezydent Chile, Sebastián Piñera.
2012-08-05, 00:00
Posłuchaj
Dwa lata temu, 5 sierpnia 2010 roku w kopalni miedzi i złota San José, położonej niedaleko miasta Copiapó, na pustyni Atacama w Chile doszło do katastrofy górniczej.
W wyniku tąpnięcia, pod ziemią zostało uwięzionych 33 górników. Zdążyli oni schronić się w komorze ratunkowej o powierzchni 50 metrów kwadratowych, w której znajdowały się zapasy wody i żywności. Mieli dużo szczęścia, że znaleźli się w strefie pozwalającej doczekać jakiejkolwiek pomocy.
Kontakt z uwięzionymi nawiązano dopiero po kilkunastu dniach. Nigdy wcześniej w historii górnictwa nie zdarzyło się, by ktokolwiek tak długo przebywał pod ziemią i na końcu został uratowany.
Górnicy spędzili pod ziemią 69 dni. Dowiercono się do nich pięciocentymetrowym odwiertem, przez który można się było z nimi porozumiewać, przekazać lekarstwa, napoje, żywność. Podano im nawet kamerę dzięki, której mogli porozumieć się z rodzinami, lekarzami oraz sztabem ratunkowym.
Ostateczna akcja ratownicza rozpoczęła się 12 października i trwała około doby, transmitowało ją kilkadziesiąt stacji telewizyjnych z całego świata. Górnicy byli ratowani pojedynczo, za pomocą specjalnej kapsuły spuszczanej na głębokość ponad 600 metrów.
- Ta akcja stała się przykładem dla całego świata i Chilijczycy mogą być z siebie dumni. Górnicy uosabiają chilijskiego ducha walki - mówił prezydent Chile, Sebastián Piñera.
Chilijczycy potrafili dokonać rzeczy wręcz niemożliwej i wyciągnąć na powierzchnię ziemi tych, którzy, jak sami mówili, byli już po drugiej stronie.
mk
REKLAMA