"Jeśli chcesz wyjść na ludzi, wstąp do ZOMO"

Taki dowcip krążył po Polsce w latach 80. 7 września 1989 roku Minister Spraw Wewnętrznych, gen. Czesław Kiszczak wydał decyzję, na mocy której rozwiązano wszystkie oddziały ZOMO.

2018-09-07, 07:00

"Jeśli chcesz wyjść na ludzi, wstąp do ZOMO"
Pacyfikacja obywateli przez ZOMO. Foto: PAP/Andrzej Rybczyński

Posłuchaj

Rozwiązanie ZOMO - fragm. audycji Rozgłośni Polskiej RWE z cyklu "Fakty, wydarzenia, opinie", felieton Andrzeja Świdlickiego (7.09.1989)
+
Dodaj do playlisty

Impulsem do powstania Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO) były wydarzenia Czerwca 1956 w Poznaniu. Władze komunistyczne uznały, że wojsko i milicja nie potrafiły sobie poradzić z pacyfikacją demonstrantów. Dlatego też Rada Ministrów PRL w grudniu 1956 podjęła uchwałę o utworzeniu ZOMO. Formacja miała charakter paramilitarny, a pełniący w niej służbę funkcjonariusze byli skoszarowani.

Więcej o czerwcu 1956 roku czytaj w serwisie specjalnym >>>

- ZOMO było ukochanym dzieckiem premiera PRL Piotra Jaroszewicza – mówił na antenie Rozgłośni Polskiej RWE, w programie z cyklu "Fakty, wydarzenia, opinie" Andrzej Świdlicki i dodawał:

- Mimo złej reputacji ZOMO przyciągało do swych szeregów młodzież ze wsi i małych miasteczek. Po dwu latach ok. 70 proc. poborowych, którzy odbywali w tej formacji zasadniczą służbę wojskową, podejmowało potem stałą pracę w milicji.

REKLAMA

Głównym zadaniem zomowców było rozpędzanie ulicznych demonstracji. Funkcjonariusze byli początkowo wyposażeni jedynie w pałki i hełmy. Pod koniec lat 50. zakupiono dla nich w NRD armatki wodne. Użyli ich do tłumienia mieszkańców Nowej Huty, którzy stanęli w obronie krzyża stojącego na placu, na którym zabroniono im wcześniej budowy kościoła.

Po wydarzeniach Marca 68’ oddziały ”wzbogaciły się” o tarcze ochronne.

Zobacz serwis specjalny poświęcony wydarzeniom marcu 1968 roku w Polsce.

W latach 80. formacje ZOMO były używane głównie do rozpraszania manifestacji opozycyjnych, podczas których zasłynęły z brutalności i bezwzględności. Najbardziej tragiczną w skutkach była pacyfikacja kopalni "Wujek" 17 grudnia 1981 roku. Specjalny pluton ZOMO zaczął strzelać do protestujących przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego górników. Zginęło wówczas 9 górników, a 21 zostało rannych. Szacuje się, że w czasie stanu wojennego na skutek ataków ZOMO śmierć poniosło ok. 40 osób.

REKLAMA

Ostatnia interwencja z użyciem ZOMO odbyła się 3 lipca 1989 roku. Funkcjonariusze rozpędzali wówczas demonstrantów, protestujących przeciwko kandydaturze gen. Wojciecha Jaruzelskiego na urząd prezydenta Polski.

- Minęły 4 miesiące od zniesienia przez Wysoki Sejm stanu wojennego. Wbrew insynuacjom zagranicznych ośrodków dywersyjnych oraz ich krajowych ekspozytur, decyzja ta nie była tylko aktem formalnym. Stanowiła wyraz doniosłego przełomu w rozwoju sytuacji naszego kraju - mówił szef MSW gen. Czesław Kiszczak podczas swego sejmowego wystąpienia na temat bezpieczeństwa i porządku publicznego w grudniu 1983.

Rok później, w październiku 1984, podczas uroczystej akademii z okazji 40. rocznicy powołania MO i SB podkreślał:

- W imieniu wszystkich funkcjonariuszy i żołnierzy resortu spraw wewnętrznych, pragnę zapewnić kierownictwo partii, rząd i całe nasze społeczeństwo, iż nie będziemy szczędzić sił w wypełnianiu swych konstytucyjnych powinności, na pożytek i chwałę Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

REKLAMA

”Bijące serce partii”, jak pogardliwie nazywano formację ZOMO przestało bić 7 września 1989 roku. Rozporządzenie wydał gen. Czesław Kiszczak.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej