Miarczyński: kitesurfing zamiast RS:X? Czemu nie!
Igrzyska w Londynie były dla Przemysława Miarczyńskiego czwartymi z kolei. Wrócił z nich z brązowym medalem i - jak przyznał - myśli już o następnych.
2012-09-17, 19:23
Miarczyński zdążył nawet polubić kitesurfing, który w Rio de Janeiro ma zastąpić dotychczasową klasę deskową RS:X.
- Kontaktu z wodą nie tracę i wcale nie mam jej dość. Wyposażyłem się już w nowy sprzęt. W ubiegłym tygodniu surfowałem w okolicach Półwyspu Helskiego i polubiłem deskę z latawcem. Nie miałem żadnych poważniejszych problemów - powiedział podczas Gali Olimpijskiej w Warszawie zawodnik SKŻ Ergo Hestia Sopot, który zadebiutował w igrzyskach ósmym miejscem w Sydney w 2000 roku.
Dodał, że za cztery lata będzie miał dopiero... 35. - Dlaczego nie mógłbym spróbować powalczyć o kolejny medal w nowej konkurencji? Wiek w żeglowaniu nie ma aż tak istotnego znaczenia. Kitesurfing stawia przed zawodnikiem mniejsze wymagania niż windsurfing. Trzeba mieć silne nogi, a nie ręce, jak to ma miejsce w klasie RS:X - zaznaczył.
Miarczyński podkreślił, że dzięki rodzinie, która go wspiera, jest pozytywnie nastawiony na "kurs na Rio de Janeiro". - Moi najwierniejsi kibice to rodzice, a także żona Katarzyna oraz dzieci - 3,5-letnia Ewa i młodszy od niej o dwa lata Patryk - powiedział medalista z Londynu.
REKLAMA
PAP, mr
REKLAMA