"Dobrze się składa, bo lubię srebro"
Sylwia Bogacka polubiła srebrny medal olimpijski zdobyty w Londynie w strzelaniu z karabinu pneumatycznego na dystansie 10 metrów, chociaż od złotego dzieliło ją niewiele.
2012-09-17, 20:00
Posłuchaj
Drugiego dnia imprezy na strzelnicy Royal Artillery Barracks Bogacka postarała się o niespodziankę zdobywając pierwszy medal dla reprezentacji Polski. Poszła w ślady Renaty Mauer-Różańskiej, która w Atlancie przed szesnastu laty triumfowała w pierwszej konkurencji igrzysk.
W poniedziałek w stołecznym Centrum Olimpijskim Bogacka uhonorowana została za swój wyczyn czekiem na 80 tysięcy złotych. Jej trener Andrzej Kijowski, który otrzymał nagrodę o połowę mniejszą.
- Wszystko zaczęło się przed laty, kiedy mój tata Zbigniew postanowił ubiegać się o pozwolenie na broń. Siłą rzeczy musiał uczęszczać na strzelnicę, a ja wtedy byłam jego nieodłączną towarzyszką w tych zajęciach. Z treningu na trening polubiłam strzelectwo - powiedziała Sylwia Bogacka.
Szpaler z bronią
Do uprawiania tej dyscypliny sportu przekonał ją ostatecznie w Jeleniej Górze trener Henryk Ciechanowski. Gdyby nie on, olimpijski dorobek polskich strzelców byłby skromniejszy o jeden medal.
REKLAMA
30-letnia Bogacka dzieliła się po raz kolejny miłymi wspomnieniami z powitania w kraju. Kiedy o trzeciej w nocy dotarła po olimpijskim sukcesie do domu czekały na nią tort i kwiaty. Równie sympatyczne zgotowano jej w Gwardii Zielona Góra, której barwy reprezentuje.
- Niezwykle sympatyczne było przejście pod szpalerem z bronią. Chciałabym jeszcze nieco przedłużyć zasłużone wakacje, a potem wziąć się do pracy. Strzelectwo wymaga systematycznego treningu - powiedziała dopiero co awansowana na stopień kaprala Wojska Polskiego srebrna medalistka Igrzysk XXX Olimpiady w Londynie.
PAP, mr
REKLAMA