Informuje o tym portal regiomoto.pl
Na pomysł pan Gulak wpadł kilka lat temu. Już pod koniec grudnia 2005 roku uzyskał na niego patent.
- Zbiornik z deszczówką, która zawiera mniej kamienia niż zwykła woda, umieściłem na siedzeniu pasażera. Stamtąd przechodzi rurką do kolektora wydechowego. Tam zostaje ogrzana do około 150-160 stopni i zamienia się w parę wodną. Ona z kolei przechodzi dalej miedzianymi rurkami do kolektora ssącego i stamtąd dostaje się wprost do komory spalania. Podczas wybuchu paliwa, dochodzi do rozbicia pary wodnej na wodór i tlen, które są wybuchową mieszaniną – wyjaśnia budowę instalacji kielecki konstruktor.
Auto ma 2.5 litrowy silnik Diesla i przejechane ponad 600 tysięcy kilometrów, z czego 70 tysięcy „na wodzie" - mówi konstruktor. Jak twierdzi po Polsce jeździ ok. 40 pojazdów z instalacją jego pomysłu.
Jan Gulak, z wykształcenia doktor prawa, próbuje zainteresować swoim wynalazkiem polskie ministerstwa, pisał list nawet do premiera Donalda Tuska. Jak na razie bez odzewu.
mch/ źr.Karol Biela/regiomoto.pl