Taktyka "na olewkę" może być kluczem do sukcesu Janowicza

Znakiem firmowym Jerzego Janowicza są 203 centymetry wzrostu, zabójczy serwis i świetny forhend. Tenisista z Łodzi po dojściu do finału turnieju ATP w Paryżu awansuje do czołowej "30" rankingu.

2012-11-04, 15:00

Taktyka "na olewkę" może być kluczem do sukcesu Janowicza

- Ostatnio sporo czasu poświęcam na pracę nad sobą. Dzięki temu pojawiło się większe zacięcie w grze oraz nauczyłem się nie zwracać uwagi na komentarze z zewnątrz, tylko robić swoje. Moja gra jest naprawdę prosta. Mam grać agresywnie, trzymać koncentrację na serwisie, żeby się nie dać przełamać. Natomiast na returnie to jest albo płot albo winner, żeby nie rywal nie mógł złapać rytmu. Nie mam metra sześćdziesięciu, lecz ponad dwa, więc nie będę biegał miedzy narożnikami, choć i tak jestem chyba dość sprawny, jak na swój wzrost - ocenił swoją taktykę 21-letni Janowicz (22. urodziny ma 13 listopada).

Podkreślił, że grając przeciwko bardziej doświadczonym rywalom stara się skupiać na swoich uderzeniach, a nie na tym, co robią inni.
- Przestałem się przejmować głupimi błędami, tym, że przeciwnik potrafi zaserwować cztery asy w gemie. Czasem po prostu staram się nie emocjonować swoimi meczami, przyjmując taktykę "na olewkę". To zazwyczaj pomaga. Nie ma w tym większej filozofii. Po prostu przy moim wzroście nie mogę się wdawać w dłuższe wymiany z regularnie odbijającymi piłki zawodnikami. Muszę im odbierać rytm, dobrze serwować, grać szybciej od nich, no i wykorzystywać drugiego swojego wielkiego przyjaciela, czyli forhend - dodał.

Droga do finału

Polak, obecnie 69. w rankingu ATP World Tour, spotka się w finale turnieju w Paryżu z piątym na świecie Davidem Ferrerem. Nazwisko Hiszpana nie powinno zrobić na łodzianinie większego wrażenia, bowiem w tym tygodniu pokonał samego Szkota Andy'ego Murraya (nr 3.), mistrza olimpijskiego igrzysk w Londynie oraz triumfatora wielkoszlemowego US Open 2012.
Poza tym w hali Bercy odprawił z kwitkiem innego gracza z Top10 - Serba Janko Tipsarevica (9.), a także trzech zawodników z drugiej dziesiątki klasyfikacji - Chorwata Marina Cilica (15.), Niemca Philippa Kohlschreibera (19.) i Francuza Gillesa Simona (20.).
Janowicz zdobył już co najmniej 600 punktów, plus 20 za przejście kwalifikacji, co powinno dać mu awans w okolice 26-28 miejsca. Natomiast wygrana z Ferrerem oznaczać będzie skok na 22-23 pozycję. Warto przypomnieć, że sezon rozpoczął jako numer 221., a w połowie lipca po pierwszy wszedł do pierwszej setki (87.). W październiku osiągnął najwyższą jak dotychczas 64. pozycję.
Te postępy tłumaczy w Paryżu, podobnie jak w lipcu w Wimbledonie, w dość prosty sposób: "Ten rok przyniósł wiele zmian u mnie. Po pierwsze wiem, że jestem dobrze przygotowany do startów, bo mam nowego trenera od przygotowania fizycznego, zresztą pierwszego od trzech lat. Zmieniłem rakiety, dzięki którym gram swobodniej. Poprzednie były bardzo twarde i nie pomagały mi, gdy miałem słabszy dzień. Nowe są bardziej elastyczne i więcej błędów mi wybaczają".
Od dawna pracuje z fińskim trenerem Kimem Tiilikainenem, który od wielu lat mieszka w Polsce i tu założył rodzinę. Przed tym sezonem do sztabu tenisisty doszedł fizjoterapeuta, pomaga mu także psycholog.

Finał to już wielki sukces

Niezależnie od wyniku niedzielnego pojedynku znajdzie się wśród rozstawionych graczy w styczniowym Australian Open, pierwszym z czterech turniejów Wielkiego Szlema, w którym zadebiutował w czerwcu. Wówczas wygrał trzy mecze w kwalifikacjach Wimbledonu, a później dotarł do trzeciej rundy. W niej nie wykorzystał dwóch meczboli przeciwko Niemcowi Florianowi Mayerowi i odpadł. Tydzień później po raz pierwszy wskoczył do pierwszej setki ATP World Tour.
- W poprzednim sezonie miałem pewien kryzys, ale udało się nad tym zapanować. Cieszę się, że w tym roku zaczęło wszystko działać i - co najważniejsze - że są wyniki. Ale uważam, że nie ma co się tym szczególnie podniecać, tylko dalej trzeba robić swoje i mierzyć jeszcze wyżej. W tenisie były już różne przypadki, że ktoś po kilku miesiącach wypadał z pierwszej setki, bo spoczywał na laurach. Mam nadzieję, że mnie się to nie przytrafi, jestem raczej dość zadziornym typem, więc chcę pójść za ciosem i wykorzystać szansę, którą sobie stworzyłem - zapewnił Janowicz.

ah, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej