Kaczyński o zwolnieniu Gmyza: zamach na wolność słowa
Kaczyński zaznacza, że z niepokojem i smutkiem przyjął informację o zwolnieniu redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Tomasza Wróblewskiego, dziennikarza Cezarego Gmyza oraz dwóch innych dziennikarzy tej gazety.
2012-11-06, 15:12
"Takiego działania właściciela gazety nie można potraktować inaczej niż jak zamachu na wolność słowa. Standardy demokracji w żaden sposób nie pozwalają na takie karanie za słowo, na karanie za coś, co jest solą pracy dziennikarza. Zwłaszcza, że zwolnienie Cezarego Gmyza odbyło się w trybie dyscyplinarnym. Te fakty każą nam zadać fundamentalne pytanie o kondycję polskiej demokracji, również w odniesieniu do rynku medialnego - napisał Kaczyński.
Zapowiedział, że jego partia podejmie odpowiednie inicjatywy legislacyjne, które będą odpowiedzią na” niepokojący zanik standardów demokratycznych i wolnościowych w polskim życiu publicznym i medialnym”. Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje projekt, który zlikwiduje artykuł 212 kodeksu karnego, pozwalający na karanie za słowo, a także zaproponuje rozwiązania, które wzmocnią niezależność dziennikarzy względem wydawców i właścicieli pism.
Z kolei poseł PiS Marcin Mastalerek, w związku ze sprawą publikacji "Rz", skierował we wtorek interpelację poselską do rzecznika rządu Pawła Grasia (Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - PAP). Mastalerek pyta w niej Grasia, czy w okresie bezpośrednio poprzedzającym opublikowanie artykułu spotkał się z prezesem spółki wydającej "Rz" Grzegorzem Hajdarowiczem oraz redaktorem naczelnym gazety Tomaszem Wróblewskim.
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
REKLAMA
W związku z publikacją "Trotyl we wraku tupolewa" Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rzeczpospolitej", rekomendowała w poniedziałek zarządowi odwołanie red. naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego z-cy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz red. Cezarego Gmyza.
W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia; wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, m.in. materiałów wybuchowych. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - replikowała prokuratura.
REKLAMA