Kibole chcieli pobić zawodnika za... skarpetki
Do skandalicznej sytuacji doszło na meczu polskiej ligi koszykówki. Po spotkaniu Górnika Wałbrzych z Maximusem Kąty Wrocławskie (65:90) do szatni gości wtargnęli kibole.
2013-01-16, 14:08
Rozwścieczeni fani z Wałbrzycha prawdopodobnie chcieli pobić jednego z zawodników, bo ten grał w skarpetkach w barwach Śląska Wrocław.
Na oficjalnej stronie Maximusa Kąty Wrocławskie jest dokładny opis tego przykrego zdarzenia. Według klubu - po ostatnim gwizdku drużyna gości szybko ewakuowała się do szatni. "Ale tam po chwili wpadli rozwścieczeni fanatycy Górnika, szukając Kabata. Była ich dość liczna grupa około 15 osób, nie wiadomo ile ich było jeszcze w korytarzu. Weszli do szatni w kapturach i szalikach zasłaniając twarze. Było o krok od awantury. Cały zespół Maximusa wstawił się za Wojtkiem i nie pozwolił by komukolwiek stała się krzywda. Na szczęście skończyło się tylko na stracie…. skarpet" - czytamy na oficjalnej stronie zespołu.
Ekipa Maximusa jest wstrząśnięta sytuacją w Wałbrzychu. "Cokolwiek by się jednak nie działo na trybunach, to wtargnięcie kibiców Górnika do szatni zespołu gości, jest po prostu skandalem. Skandalem kolejnym… gdyż w Wałbrzychu od wielu lat jest gorąco nie tylko na boisku, ale także po za nim. Na meczu była pełna hala kibiców, a służb porządkowych brak. Nasz zespół był zdany sam na siebie, a kibice Górnika mogli zrobić co chcieli. Chcieli zejść do szatni… zeszli. Chcieli do niej wejść… weszli" - pisze klub z Kątów Wrocławskich.
Sam Wojciech Kabat jest zszokowany zachowaniem kiboli z Wałbrzycha. - Grałem w tych skarpetach jeszcze w KKS Siechnice kiedy klub rywalizował w II lidze. Całą ówczesną II ligę w nich zwiedziłem, i nikomu to nie przeszkadzało. Czułem podskórnie, że może się to nie podobać kibicom Górnika, ale prawdę mówiąc cóż mnie to może obchodzić. Jestem odporny na wszelkie bluzgi i chamstwo jakie leciało z trybun w kierunku mojej osoby. Nawet mnie to z motywowało do jeszcze lepszej gry. W Kątach gram 3 sezon i nigdy, ani prezesowi klubu, ani chłopakom, czy trenerowi to nie przeszkadzało - powiedział w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Kabat całą sytuację potrafił też obrócić w żart. - Na szczęście w Maximusie zarabiam na tyle dobrze, że spokojnie kupię sobie drugie takie skarpety (śmiech). Swoją drogą wiedziałem, że muszę im je oddać, bo byli bardzo zagotowani i nabuzowani i nie można było ryzykować czyjegoś zdrowia. Dziękuje całej drużynie, za to że wstawili się za mną i jednocześnie pragnę przeprosić jeżeli któryś z chłopaków poczuł się zagrożony lub nie pewny - zaznaczył.
REKLAMA
man, polkatyteam.pl
REKLAMA