Spór o dwujęzyczne nazwy na Opolszczyźnie
Mniejszość niemiecka przesłała pismo do marszałek Sejmu Ewy Kopacz ws. braku zgody na takie tablice w gminie Ozimek.
2013-02-04, 21:04
Jak podkreślono w liście, mimo konsultacji społecznych, w których mieszkańcy siedmiu miejscowości opowiedzieli się za dwujęzycznymi tablicami, radni Ozimka nie przyjęli uchwał w tej sprawie.
Szef Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych Bernard Gaida powiedział PAP, że w piśmie do marszałek Kopacz opisano przypadek z Ozimka, w którym rada nie przyjęła uchwał wprowadzających w siedmiu miejscowościach dwujęzyczne tablice z ich nazwami.
Stało się tak choć w przeprowadzonych wcześniej konsultacjach mieszkańcy tych miejscowości - Szczedrzyka, Schodni, Pustkowa, Krasiejowa, Mnichusa, Krzyżowej Doliny i Chobia - opowiedzieli się za takimi tablicami. "Okazało się, że w demokratycznym głosowaniu radnych można zablokować wolę mieszkańców wyrażoną również demokratycznie, bo w formie konsultacji. Dla nas to oznaka braku akceptacji dla praw mniejszości w ogóle, nie tylko niemieckiej" - powiedział Gaida. "W naszym przekonaniu nie taka była wola ustawodawcy, który dawał ustawowe przywileje mniejszościom" - dodał. Gaida zaznaczył, że nie oczekuje stanowiska marszałek w tej sprawie, a raczej "formy wykładni" przepisów ustawy o mniejszościach.
Projekty uchwał ws. dwujęzycznych, polsko-niemieckich tablic radni z Ozimka odrzucili na ostatniej sesji pod koniec stycznia. W głosowaniu 7 radnych opowiedziało się za tablicami, 12 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.
REKLAMA
Przewodniczący rady gminy i miasta Ozimek Joachim Wiesbach był jednym z tych, którzy głosowali za. "Tak rozumiem demokrację: skoro pytamy mieszkańców czy chcą takich tablic, oni w konsultacjach odpowiadają twierdząco, to należy ich wolę uszanować" - powiedział Wiesbach.
Radny Krzysztof Kleszcz, który był przeciw, powiedział, że w jego stanowisku zadecydowała m.in. niska frekwencja podczas konsultacji. "Skoro mieszkańcy nie przyszli na konsultacje, by opowiedzieć się za lub przeciw tablicom, to widać są im niepotrzebne" - stwierdził. "Poza tym jestem pewien, że sto procent moich wyborców chciałoby, abym właśnie tak w tej sprawie zagłosował" - dodał. Zaznaczył też, że w jego przekonaniu dwujęzyczne tablice mogłyby spowodować niepokoje. "Na pewno by tak było skoro już samo głosowanie wywołało dyskusję w mediach" - podsumował Kleszcz.
Poseł mniejszości niemieckiej Ryszard Galla stwierdził, że dziwi się decyzji rady gminy w Ozimku. Jak ocenił, "brak poszanowania dla woli ludzi opowiadających sią za tablicami, to brak akceptacji dla wielokulturowości".
Specjalne oświadczenie wydał też zarząd Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, w którym szef towarzystwa Norbert Rasch wyraził swoje rozczarowanie decyzją rady w Ozimku. "Tablice są szansą a nie zagrożeniem. Są elementem promocji wielojęzyczności. Wielojęzyczność jest stanem przyrodzonym w Europie i na świecie. () To nie mniejszości mają być wielojęzyczne, lecz całe społeczeństwa" - uważa Rasch. Według jego informacji tablice z dwujęzycznymi nazwami miejscowości znajdują się obecnie w ok. 300 miejscowościach 23 gmin Śląska Opolskiego. Pierwsze stanęły w 2008 r. w gm. Radłów.
Dwujęzyczne nazwy miejscowości mogą być wprowadzane w gminach, które zamieszkuje 20 proc. ludności należącej do danej mniejszości lub w miejscowościach, w których podczas konsultacji za wprowadzeniem takich tablic opowiedziała się ponad połowa mieszkańców.
REKLAMA
REKLAMA