Mecz Polska - San Marino: stadion wstrzymał oddech w 90. minucie

Zwycięstwo z San Marino to wykonanie planu minimum. Gra Polaków nie porwała, nie zachwyciła, ale wstydu nie ma. Chociaż brakowało niewiele, bo w ostatniej minucie meczu polscy obrońcy zaspali wystawiając na próbę Artura Boruca.

2013-03-27, 11:10

Mecz Polska - San Marino: stadion wstrzymał oddech w 90. minucie
W wyskoku do górnej piłki gracze reprezentacji Polski Kamil Glik (2,L) i Bartosz Salomon (2,P) oraz Fabio Bollini (L) i Mirko Palazzi (P) z drużyny narodowej San Marino w eliminacyjnym meczem grupy H piłkarskich mistrzostw świata 2014 na Stadionie Narodowym w Warszawie. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Posłuchaj

Komentarz Andrzeja Janisza po meczu Polska - San Marino (Kronika Sportowa/Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

Czytaj relację z meczu Polska - San Marino >>>

San Marino miało szanse na zdobycie honorowego gola w 90. minucie, ale Danilo Rinaldi przegrał pojedynek sam na sam z Borucem.  Chwilę wcześniej trener Waldemar Fornalik zdecydował się na zmianę w obronie. Marcin Wasilewski zastąpił Bartosza Salamona. Pierwszej interwencji (i jedynej) "Wasyla” w meczu nie można uznać za błyskotliwą. Rywale szybko wykorzystali nieuwagę polskiego obrońcy. Golem zapachniało nawet w najwyższych rzędach Stadionu Narodowego, który wstrzymał oddech. Na szczęście na posterunku stał Boruc, który mimo zmarzniętych rąk i nóg (właściwie cały mecz przedreptał pod swoją bramką) pokazał kunszt i obronił strzał. - Stadion zadrżał z obawy o ośmieszenie - powiedział Andrzej Janisz, który komentował mecz w radiowej Jedynce. - Na szczęście bezrobotny w całym meczu Boruc pokazał, że można na niego liczyć - dodał komentator.

Radość
Radość Polaków po zdobyciu kolejnej bramki w meczu z San Marino

Zdobyte trzy punkty, dość znacząco poprawiony bilans bramkowy w eliminacjach i bezpośrednich konfrontacjach oraz przełamana strzelecka niemoc Roberta Lewandowskiego, a także wstąpienie do Klubu Wybitnego Reprezentanta Marcina Wasilewskiego - to największe pozytywy wtorkowego meczu biało-czerwonych z San Marino. Największym pechowcem spotkania okazał się zaś Alessandro Della Valle, po którego zagraniach ręką Polacy dwukrotnie wykonywali rzuty karne. Te sytuacje pozwoliły Robertowi Lewandowskiemu na przełamanie niemocy, bo oba strzały zamienił na gole.

REKLAMA

Po wygranym 5:0 (2:0) meczu z San Marino szanse reprezentacji Polski na awans do finałów mistrzostw świata, które odbędą się w 2014 roku w Brazylii są podobne do tych, jakie podopieczni Waldemara Fornalika mieli przed meczem z San Marino, czyli niewielkie. Ale Polacy wciąż są w grze. Kolejny mecz w czerwcu z Mołdawią.

 ah, polskieradio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej