Byłam w Korei Północnej. Zakupy robiliśmy w dobrze zaopatrzonym... bunkrze

Nieliczni cudzoziemcy, którzy mieli szanse na dotarcie do Korei Północnej, wracają pełni wrażeń. Najczęściej jednak nie są to relacje zachwyconych turystów, którzy marzą o powrocie w to miejsce. - Do Korei Północnej dotarliśmy na zawody łyżwiarskie organizowane pod nazwą "Zawody Krajów Demokracji Ludowej” wspomina Aneta Hołówek, była panczenistka.

Aneta Hołówek

Aneta Hołówek

2024-12-09, 23:08

Byłam w Korei Północnej. Zakupy robiliśmy w dobrze zaopatrzonym... bunkrze
Polska ekipa w miejscu urodzin Kim Ir Sena . Foto: Aneta Hołówek/archiwum prywatne

Był taki moment w historii Polski, kiedy nasi sportowcy, jako nieliczni obywatele, mieli szansę na swobodne podróżowanie po świecie. Zaprzyjaźnione ze sobą kraje socjalistyczne organizowały zawody. Spotkania zawodników dawały możliwość rywalizacji między narodami. Dzięki takim wyjazdom można było zobaczyć kawałek świata.

- Do Korei Północnej dotarliśmy na zawody łyżwiarskie organizowane pod nazwą "Zawody Krajów Demokracji Ludowej”. Sama rywalizacja nie utkwiła w mojej pamięci tak, jak to, co wtedy zobaczyłam pza obiektami sportowymi - opowiada była łyżwiarka szybka Aneta Hołówek.

Do Phenianu sportowcy z Polski pojechali w końcówce lat osiemdziesiątych, wraz z ekipami ze Związku Radzieckiego, Chin, NRD, Czechosłowacji i Rumunii. Kilka dni spędzili w stolicy Korei Północnej, później polecieli w góry, gdzie w pobliżu najwyższego szczytu, góry Pektu (2744 m n.p.m.) Koreańczycy wybudowali tor łyżwiarski. 

*Nazwa Phenian została zmieniona na Pjongjang przez Komisję Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej w 2006 roku.

REKLAMA


Polska
Polska ekipa z koreańskim przewodnikiem w Phenianie. Z tyłu tor łyżwiarski

- Zanim jednak wyruszyliśmy na górską wyprawę, gospodarze zabrali nas na obowiązkowe zwiedzanie stolicy - opowiada łyżwiarka. - Najważniejszym punktem w Phenianie jest miejsce urodzin Kim Ir Sena, byłego przywódcy koreańskiego - dodaje.

"Miejsce, w którym urodził się ojciec Koreańczyków, jest szczególne” - podkreślali przewodnicy w  Phenianie, chociaż jak się okazało, przaśna zagroda uznawana za miejsce urodzin wodza, w stolicy Korei jest tylko symboliczna. - Do specjalnie zaaranżowanej chatki, wyglądającej jak wychuchany okaz w skansenie, mieszkańcy Korei i goście docierają, jak do miejsca kultu - potwierdza była zawodniczka.

Bardzo ciekawym wydarzeniem podczas koreańskiej podróży była także wyprawa do sklepu. - Poprosiliśmy o nią naszego przewodnika, bo dostaliśmy wtedy od organizatorów dużo pieniędzy i chcieliśmy je jakoś wydać - wspomina zawodniczka.

REKLAMA

- W Korei w latach dziewięćdziesiątych obowiązywały dwie waluty: won czerwony i won siny. Przybysze mogli płacić wonami czerwonymi, natomiast sine były zarezerwowane dla mieszkańców Korei - opowiada. - Nas bardzo interesowało, gdzie są te sklepy, bo w pobliżu hotelu i w drodze z lotniska nie widzieliśmy żadnych punktów usługowych, czy restauracji.

Polska ekipa została zawieziona w miejsce, gdzie miała zrobić zakupy. - To był nieduży budynek na obrzeżach miasta. Długo zjeżdżaliśmy windą w podziemia budynku, aż wreszcie dotarliśmy do sklepu. Okazało się, że zakupy będziemy robili w... bunkrze. - Dobrze zaopatrzonym jak na tamtejsze warunki bunkrze - opowiada była łyżwiarka.

Anetę Hołówek zaskoczyła skrajna bieda, którą mogła zauważyć podczas pobytu w koreańskich górach. - Podczas zawodów, w których braliśmy udział, panowały bardzo trudne warunki. Termometry wskazywały minus 20 stopni, ale publiczność dopisała - opowiada łyżwiarka.

- Gospodarze skrzyknęli dzieci ze wszystkich szkół z okolicy. Na trybunach stały zmarznięte maluchy obute w cieniutkie trampki i mocno dopingowały startujących zawodników - wspomina.

REKLAMA

W Polsce także nie ubieraliśmy się wtedy szczególnie modnie i światowo, ale to, co sportowcy zobaczyli w Korei, było zdumiewające. - Cieniutkie szmaciane buty, gołe głowy i "lodowisko" pod nosem... to obraz dziecka który pozostał w mojej głowie.

Nie da się także zapomnieć miejsc hołdu, gdzie czci się przywódcę. W górach jest wiele takich szczególnych stref, które odwiedził kiedyś Kim Ir Sen, sam lub na wycieczce krajoznawczej z żoną.

- Wybudowanie dużego pomnika "ojca narodu" to obowiązek gospodarzy takich miejsc - podkreśla łyżwiarka. - "Tu Kim Ir sen rozmyślał o swoim kraju", "tu żona Kim Ir Sena zastanawiała się, jaką potrawę przyrządzi dla swojego męża na obiad", "w tym miejscu Kim Ir Sen zawrócił z wycieczki, bo wezwały go ważne obowiązki państwowe" .... czytaliśmy napisy pod wybudowanymi z rozmachem miejscami pamięci... 

Polskie MSZ odradza wizyty w Korei Północnej

Korea Północna jest państwem totalitarnym, w którym władza skupiona jest w rękach Partii Pracy Korei i jednej rodziny rządzącej, czyli dynastii Kimów. Nie ma w nim miejsca na opozycję polityczną ani wolne wybory. Krytyka władzy jest surowo karana, a osoby podejrzane o nielojalność wobec reżimu są ścigane i represjonowane. Według raportów organizacji pozarządowych, w obozach pracy przebywa w ciężkich warunkach od 80 tysięcy do 120 tysięcy osób. Mogą tam trafić np. za słuchanie zachodniej muzyki albo przewinienia członków swojej rodziny.

REKLAMA

Obecnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wszelkich podróży do Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.

"Zdarzały się incydenty z udziałem obywateli Polski i innych państw z powodu wykonywania przez nich zdjęć określanych przez miejscowe władze jako »brzydkie«, ukazujące kraj w złym świetle. W takich przypadkach cudzoziemcy są zatrzymywani (czasami spontanicznie, przez przechodniów), doprowadzani na posterunek policji, gdzie są przesłuchiwani, a zdjęcia kasowane. Jest to łagodny sposób potraktowania, w przypadku uznania fotografii za »szpiegowskie« konsekwencją może być kara więzienia" - podaje MSZ.


Czytaj także:

PolskieRadio24.pl/ah

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej