Do zwycięstwa na Monte Cassino poprowadził Polaków gen. Władysław Anders
- Jak widziałem tę polską flagę na Monte Cassino, pomyślałem sobie jedno - nie Anglicy, nie Amerykanie, ale my, Polacy zdobyliśmy to wzgórze - wspominał uczestnik zwycięskiej bitwy Adam Zwierzyński.
2013-05-19, 08:00
Posłuchaj
Wiosną 1944 r. Niemcy z trudem odpierali ataki wojsk sprzymierzonych na Wschodzie i Zachodzie Europy. We Włoszech jednak wojska alianckie toczyły walkę niemal o każdy kawałek ziemi. Żołnierze Werhmachtu silnie umocnieni w masywie Monte Cassino zagradzali drogę do Rzymu. Trzy ataki aliantów nie powiodły się. W czwartym ataku na Monte Cassino, rozpoczętym 11 maja 1944 r., wzięli udział polscy żołnierze II Korpusu pod wodzą gen. Władysława Andersa.
18 maja 1944 r., po siedmiu dniach ataku, który kosztował życie ponad 1000 polskich żołnierzy, Monte Cassino zostało zdobyte. Na wzgórzu zawisła biało-czerwona flaga.
W archiwach BBC zachowały się wspomnienia gen. Władysława Andersa.
- Decyzja była ciężka - mówił dowódca II Korpusu Polskiego. - Zdawałem sobie sprawę, że w razie niepowodzenia cała odpowiedzialność spadnie na mnie. Gdy przegramy tę bitwę, myślałem, to będzie moja osobista przegrana, a gdy zwyciężymy, to zwycięstwo odniesie cały naród. Po namyśle oświadczyłem, że podejmę się tego trudnego zadania.
Zajrzyj na strony serwisu ”Radia Wolności”>>>
O jednej z najcięższych i najkrwawszych bitew II wojny światowej pisał Melchior Wańkowicz w książce ”Bitwa o Monte Cassino” . Wybitny pisarz, reportażysta był wówczas korespondentem wojennym. Do wydarzeń z maja 1944 r. wrócił pamięcią na antenie Polskiego Radia.
- Dla nas, którzyśmy to przeżyli to jest żywa treść życia – wspominał po latach. - Kiedy tam przyjechałem, dowódca Korpusu wyprowadził mnie przed wagon dowodzenia. Wskazał ten pierścień gór i powiedział: ”My tu będziemy uderzali”. A ja przecież wiedziałem, że trzy poprzednie natarcia: amerykańskie, nowozelandzkie, brytyjskie załamały się.
- Weszliśmy na górę - opowiadał Wańkowicz. - Niebo było lazurowe, czysto włoskie, powietrze było ostre i tak przejrzyste, że nie używałem lornetki. Widziałem, jak pode mną z wielkim chrzęstem, tą starożytną drogą Via Apia, na której załamał się Hannibal, załamywali się wszyscy poprzednicy, posuwało się zwycięstwo, któremu przetarliśmy przejście my – Polacy.
Wejdź na ”moje.polskieradio.pl”>>>
REKLAMA
Nz.: Żołnierz II Korpusu Polskiego, Emil Czech gra hejnał mariacki na Monte Cassino. 18.05.1944. Wikimedia Commons/dp
W Archiwum Polskiego Radia zachowały się też wspomnienia uczestników bitwy. O swoich dramatycznych przeżyciach opowiadali w cyklu ”Byłem na Monte Cassino” zrealizowanym przez Jerzego Swalskiego i Andrzeja Sowę w 1994 r. z okazji 50. rocznicy zwycięskiego boju.
- Z naszej piechoty dużo było zabitych, nikt ich nie zbierał - mówił Adam Zwierzyński. - Zbierało się tylko rannych. Przypominam sobie lekarza, który tam z nami był. Jego koszula, ręce były całe we krwi. Wyglądał jakby wyszedł z rzeźni. Duże były straty.
- Wszyscy byli młodzi, nikt nie chciał umierać - dodał Zwierzyński. - Nikt nie myślał, że będzie bohaterem. W takiej chwili pomagasz innym, robisz różne rzeczy bez zastanowienia, nie myślisz, czy spotka cię potem za to jakaś pochwała.
Walki we Włoszech należały do jednych z najtrudniejszych w czasie II wojny światowej. Zginęło w nich 54 tys. żołnierzy alianckich. Bitwa o Monte Cassino jest też nazywana "Bitwą o Rzym", zwycięstwo w niej otwierało drogę do stolicy Włoch.
REKLAMA
Na przełomie 1944 i 1945 r. na zboczach Monte Cassino powstał polski cmentarz wojskowy, który jest jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej. Spoczywa na nim 1072 polskich żołnierzy. Został tam również pochowany Władysław Anders, który zmarł w Londynie w 1970 roku. Na murze wokół cmentarza umieszczono sentencję: "Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie".
Posłuchaj świadków historii, posłuchaj jak potoczyły się ich losy po zakończeniu II wojny światowej.
bs
REKLAMA