Brazylia zagra z Urugwajem o finał Pucharu Konfederacji
Brazylia zagra z Urugwajem, a Hiszpania z Włochami w zaplanowanych na środę i czwartek o awans do finału piłkarskiego Pucharu Konfederacji FIFA. Taki skład półfinałów trudno uznać za niespodziankę.
2013-06-26, 09:50
Trener "Canarinhos" Luiz Felipe Scolari przed spotkaniem z mistrzem  Ameryki Południowej będzie miał do dyspozycji wszystkich czołowych  graczy swojego zespołu. Obrońca David Luiz i defensywny pomocnik  Paulinho, mający za sobą występy w ŁKS Łódź, wracają do pełni sił po  kontuzjach. 
 Ten drugi nie zagrał w ostatnim meczu grupowym z Włochami (wygranym 4:2)  z powodu kontuzji stawu skokowego. Z kolei Luiz opuścił boisko już w  pierwszej połowie po urazie prawej nogi. Jego występ był zagrożony, bo w  poprzednim meczu - z Meksykiem (2:0) - doznał złamania nosa. 
 Według lekarza reprezentacji Brazylii, obaj kluczowi piłkarze mają być gotowi na środowe spotkanie w Belo Horizonte.  
 W tym meczu gospodarze turnieju i przyszłorocznego mundialu będą musieli  zatrzymać jednych czołowych napastników świata - Edinsona Cavaniego i  Luisa Suareza oraz seniora kadry "Urusów" 34-letniego Diego Forlana. 
 - Cała trójka jest bardzo groźna i każdy z nich w pojedynkę może  rozstrzygnąć losy spotkania. Zagramy przeciw bardzo silnej ofensywie.  Musimy być ostrożni, bo oni mogą przeprowadzić decydującą akcję w  mgnieniu oka - powiedział brazylijski bramkarz Julio Cesar. 
 Urugwaj to mistrz kontynentu, ale dwa ostatnie mecze (oba w eliminacjach  MŚ 2010) pomiędzy tymi zespołami wygrała Brazylia. "Canarinhos" wygrali  w sumie trzy, w tym dwie poprzednie, edycje Pucharu Konfederacji. 
 Z kolei w drugim półfinale Włosi zechcą się zrewanżować Hiszpanom za  porażkę w finale Euro 2012 (0:4). Podopieczni trenera Cesare Prandellego  przystąpią jednak do tego spotkania po porażce w ostatnim meczu  grupowym z Brazylią (2:4) i osłabieni brakiem czołowego napastnika Mario  Balotellego. 
 Były obrońca reprezentacji Włoch Giuseppe Bergomi poradził swoim  rodakom, aby w czwartkowym spotkaniu wrócili do obronnego stylu gry,  tzw. catenaccio. 
 - Hiszpania jest jedyną drużyną, przeciwko której Włosi powinni grać po  staremu. Trzeba zaakceptować fakt, że ktoś jest lepszy - powiedział  49-letni Bergomi, który w defensywie Squadra Azzura występował przez  ponad 16 lat. 
 W fazie grupowej padł rekord strzelonych bramek - 58, czyli średnio 4,83  w meczu. Jest to głównie "zasługa" reprezentacji Tahiti, która  przegrała z mistrzem świata Hiszpanią 0:10, Urugwajem 0:8 i Nigerią 1:6.
ah