Każdy studiować może. Tylko po co?

Jeszcze kilkanaście lat temu dyplom wyższej uczelni otwierał każde drzwi w życiu zawodowym. Wyż demograficzny z lat 80. ubiegłego stulecia spowodował nadmiar wszelkiej maści magistrów, którzy nie odnaleźli się na rynku pracy.

2013-08-22, 12:56

Każdy studiować może. Tylko po co?
. Foto: flickr/Pragmagraphr

Posłuchaj

22.08.13 prof. Adam Grzegorczyk o sensie studiowania
+
Dodaj do playlisty

Prawie ćwierć miliona Polaków z wyższym wykształceniem jest bezrobotnych. Powoduje to, że dla maturzystów ukończenie studiów nie jest już najważniejszym celem. Dyplom nie daje już żadnej gwarancji na zatrudnienie. O odwrocie młodych ludzi od szkół wyższych mówił w PR24 prof. Adam Grzegorczyk, politolog z Wyższej Szkoły Promocji.

- Gdybyśmy mieli pewność, że ukończenie danej uczelni czy określonego kierunku zagwarantuje zatrudnienie, to młodzi ludzie dążyliby do tego celu. Jeśli mają jednak do wyboru bezrobocie z wyższym wykształceniem, czy też bez niego, to racjonalnym wyborem jest niestudiowanie.

Mówi się, że obecnie największym problemem polskich uczelni jest niż demograficzny. Chętnych na studia jest coraz mniej, a szkół wyższych jest w kraju bez liku.

- Najbardziej niepokojąca jest jakość kształcenia na polskich uczelniach. Trzeba się zastanowić, co tak naprawdę jest problemem. Wydaje się, że nie jest to jedynie niż demograficzny, który jest naturalnym zjawiskiem. Zarówno w zeszłym roku, jak i obecnym, obserwujemy tendencję polegającą na tym, że maturzyści rezygnują ze studiowania. Dochodzą do wniosku, że dyplom ukończenia wyższej uczelni niewiele daje w przyszłości – dodał Gość PR24.

Szacuje się, że w Polsce uczy się ponad półtora miliona studentów. Jeszcze pięć lat temu było ich o prawie pięćset tysięcy więcej. Coraz niższa liczba chętnych do podjęcia studiów oraz niezadawalający poziom nauczania to nie jedyne problemy szkół wyższych.

- Uczelnie wyższe, a zwłaszcza te państwowe, nie są zarządzane przez profesjonalistów. Podstawowym organem decyzyjnym w takiej instytucji to Senat. Jest to kolegialny organ złożony z kilkudziesięciu członków. Każdy z nich ma inne interesy, doświadczenia i poglądy na funkcjonowanie szkoły. W  związku z tym, nie można ustalić jednolitej strategii, która pozwoliłaby uczelni na zrównoważony rozwój – podsumował prog. Grzegorczyk.

PR24/Mateusz Patoła

Polecane

Wróć do strony głównej