Czy zachód rozwiąże konflikt w Syrii?
►Komisja Europejska uważa, że rozwiązanie konfliktu w Syrii powinno być polityczne. Waszyngton zapowiada, że będzie stosował wszelkie możliwe formy nacisku, by doprowadzić do zakończenia walk. Francuska dyplomacja sugeruje możliwość powtórzenia scenariusza libijskiego, czyli nalotów bez interwencji lądowej. Rosja uważa, że jakiekolwiek rozwiązania siłowe są nie do przyjęcia, apeluje jedynie do stron o rzetelne śledztwo ws. użycia w środę na przedmieściach Damaszku broni chemicznej. Czy świat ma jakiś wpływ na rozwiązanie konfliktu w Syrii?
2013-08-23, 16:52
Posłuchaj
- Trzeba zwrócić uwagę na rozgrywkę wielkich mocarstw, która ma miejsce na Bliskim Wchodzie. Wykształcił się tam blok oporu który opiera się wpływom zachodu i nie chce podporządkować się gospodarczo. Składa się z Syrii, Iranu i Północnego Sudanu, a także organizacji terrorystycznych. Ten blok oporu jest wspierany przez Rosję i Chiny, które zorientowały się, że interwencja w Libii doprowadziła do wyeliminowania ich interesów z północnej Afryki – mówi Jan Bury z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
►Irański Korpus Strażników Rewolucji zapowiada, że chce wprowadzić do szkół przedmiot: "Zwalczanie wrogich dronów". Jak Iran komunikuje się ze światem i czy naprawdę czuje się "oblężoną twierdzą"?
- Trudno mi traktować poważnie zapowiedzi o tych szkoleniach dla uczniów. Myślę, że to element propagandy dla młodych Irańczyków i ma na celu raczej utrzymywanie atmosfery zagrożenia zewnętrznego niż rzeczywistą naukę przejmowania kontroli nad dronami – mówi Marcin Andrzej Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Czy rozpoczęta właśnie prezydencka kadencja Hasana Rowhaniego, który uchodzi za pragmatyka, może coś zmienić? - Jest zbyt wcześnie aby oceniać czy Iran idzie w kierunku reform. Musi minąć minimum pół roku urzędowania prezydenta Rowhaniego, abyśmy mogli to ocenić. Nie jestem przekonany, czy z takimi doświadczeniami i po latach funkcjonowania w reżimie może być reformatorem – mówi gość PR24.
►Były prezydent Pakistanu i jednocześnie głównodowodzący sił zbrojnych gen. Pervez Musharraf został formalnie oskarżony o związek z zamordowaniem byłej premier i rywalki politycznej Benazir Bhutto. Dlaczego to oskarżenie pojawia się właśnie teraz, choć znawcy tamtego regionu nie wierzą w związek generała z zamachem w Rawalpindi w grudniu 2007 roku?
- Do 2008 roku w Pakistanie rządziła armia, którą reprezentował Pervez Musharraf. Gdy oddał władzę na wygranie wyborów liczyła Benazir Bhutto. Jej partia faktycznie zwyciężyła, jednak ona sama wcześniej została zamordowana. Nie wiadomo po co Musharraf miałby ją zabijać, skoro i tak już ustąpił. Zwłaszcza, że porozumiał się wcześniej z opozycją i wycofał zarzuty wobec jej członków – mówi Krzysztof Iwank z Centrum Studiów Polska – Azja.
PR24/Anna Mikołajewska