MSZ Polski i Belgii liczą, że Rosja poprze Zachód ws. Syrii
Radosław Sikorski i Didier Reynders, którzy spotkali się w Brukseli, zgodnie stwierdzili, że świat potrzebuje czasu i dowodów na to, aby wspólnie zareagować na wydarzenia na przedmieściach Damaszku.
2013-09-04, 18:37
Posłuchaj
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>
Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Belgii uważają, że społeczność międzynarodowa przed podjęciem jakichkolwiek działań w Syrii powinna poczekać na raport inspektorów ONZ.
- Nie można nie zareagować na użycie broni chemicznej, ale łatwiej nam będzie przekonać niektóre kraje do wspólnych działań, jeśli będziemy mieli konkretne dowody - powiedział szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders. Chodzi przede wszystkim o Rosję, która zapowiedziała, że nie wyklucza poparcia interwencji w Syrii, jeśli pojawią się bezsporne dowody na to, że ataku dokonał reżim prezydenta Assada.
- Cieszę się, że mamy chyba pierwsze jaskółki ewolucji stanowiska Rosji w kierunku większej odpowiedzialności za arsenał broni chemicznej - stwierdził minister Radosław Sikorski podkreślając, że Związek Radziecki był jednym z krajów, które przyczyniły się do budowy syryjskiego arsenału.
REKLAMA
Szefowie dyplomacji wyrazili też nadzieję na to, że amerykański sekretarz stanu John Kerry, który w tym tygodniu spotka się z unijnymi politykami w Wilnie, przedstawi dowody, jakie Stany Zjednoczone zgromadziły na temat wydarzeń w Syrii.
REKLAMA