Upośledzona 24-latka przetrzymywana w stajni. Zarzuty dla matki

Do dziesięciu lat więzienia grozi kobiecie, która zaniedbywała swoją niepełnosprawną umysłowo 24-letnią córkę. Dziewczyna z odleżynami i otwartymi ranami ciała trafiła do szpitala w Bochni.

2013-12-10, 14:12

Upośledzona 24-latka przetrzymywana w stajni. Zarzuty dla matki
. Foto: creationc/sxc.hu/cc

Posłuchaj

Katarzyna Cisło z małopolskiej policji: dziewczynę znaleziono w okropnych warunkach (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Mariusz Ciarka, prokuratura postawiła matce dziewczyny trzy zarzuty: znęcania się nad członkiem rodziny, narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura zadecyduje, czy wystąpić o areszt dla podejrzanej. Po postawieniu zarzutów kobieta ma być przebadana przez biegłego psychiatrę.
Matka i córka mieszkały w Buczkowie w powiecie bocheńskim. W niedzielę załoga pogotowia ratunkowego zawiadomiła policję, że z jednego z gospodarstw zabrała kobietę z oznakami skrajnego zaniedbania w bardzo złym stanie zdrowia. Do Komendy Powiatowej Policji w Bochni zgłosił się kuzyn przewiezionej do szpitala 24-latki. Z zeznań, jakie złożył, wynikało, że jego ciotka, sprawująca opiekę nad niepełnosprawną umysłowo córką, miała dopuścić się rażących zaniedbań.
- Dziewczyna od kilku miesięcy nie była myta i przebierana, na skórze pleców i pośladków miała odleżyny z licznymi otwartymi ranami ciała, a na całym ciele wszy. Jak ustalili policjanci matka i córka od niemal roku mieszkały w dawnej stajni - powiedział Ciarka.
Policjanci z Bochni sporządzili dokumentację fotograficzną obrażeń ciała niepełnosprawnej kobiety i przeprowadzili oględziny miejsca, w którym przebywała. Przesłuchani zostali członkowie rodziny 24-latki. Według nich jeszcze trzy miesiące temu stan zdrowia kobiety nie budził zastrzeżeń, ani obaw co do zagrożenia jej życia.
Policja nie podejmowała wcześniej interwencji w miejscu, gdzie mieszkały kobiety, nie była też informowana o niczym niepokojącym.
- Wiedzieliśmy, że kobiety są chore, ale nie wiedzieliśmy, że przebywają w takich warunkach - powiedziała kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzezawie Zofia Bożek. Dodała, że pracownicy GOPS, którzy odwiedzili rodzinę w kwietniu, od ciotki 24-latki uzyskali zapewnienie, że jeśli będzie potrzebowała pomocy, zgłosi się po nią. - Kiedy byliśmy tam ostatnio, kobiety spały w domu - dodała Bożek. Według informacji uzyskanych w GOPS matka i córka miały renty oraz zasiłki pielęgnacyjne, miały więc pieniądze na swoje utrzymanie.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej