Oczyścić Bałtyk z broni chemicznej
Według szacunków na dnie Morza Bałtyckiego spoczywa około 15 tys. ton substancji chemicznych i jest to tykająca bomba zegarowa. Najwyższy czas zająć się chemicznym problemem i zapobiec katastrofie ekologicznej.
2014-02-14, 10:23
Posłuchaj
Naukowcy uspokajają, że sytuacja jest pod kontrolą i na razie nie grozi rozszczelnienie pojemników ze śmiertelnymi substancjami. Podniesie broni chemicznej z dna jest bardzo ryzykowne, dlatego państwa zwlekają z konkretnymi działaniami. Najwięcej chemikaliów zlokalizowanych jest przy wyspie Bornholm.
Potwierdzono istnienie składowiska broni chemicznej w Głębi Gdańskiej
Polscy naukowcy stale monitorują sytuację broni chemicznej zatopionej w Morzu Bałtyckim. Z prowadzonych badań wynikają różnorakie wnioski, ale najważniejsze wciąż pozostaje pytanie o potencjalną katastrofę ekologiczną. Pojawiają się głosy, że chemikalia już stopniowo przenikają do wód Bałtyku.
- Najważniejszym z punktu widzenia Bałtyku wnioskiem jest fakt, że w zasadzie składowiska broni chemicznej na Bałtyku to nie stosy bomb, które zlokalizowane są w jakimś konkretnym miejscu. Są to całe obszary, po których ta amunicja jest rozsiana, zarówno na terenie oficjalnych składowisk, jak i poza nimi. Mamy do czynienia z rozproszonym źródłem zanieczyszczeń. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze jest to, że potwierdzono istnienie składowiska broni chemicznej w Głębi Gdańskiej – mówił doktor Jacek Bełdowski w rozmowie z Witoldem Banachem.
Nie udało nam się potwierdzić ani zaprzeczyć możliwości nagłego rozszczelnienia całych składów
Trudno określić jak wiele groźnych obiektów może spoczywać na dnie Bałtyku. Według danych można mówić o około 50 tys. ton amunicji, gdzie same środki chemiczne to 13 tys. ton. Liczby mogą budzić strach, dlatego pytanie o zagrożenie bałtyckiej fauny i flory jest jak najbardziej zasadne.
REKLAMA
- O ile wyciek trujących środków bojowych następuje powoli z takich obiektów, to jest to zjawisko groźne, ale lokalne. W pewnej odległości procesy rozkładu zaczynają równoważyć uwalnianie się broni chemicznej. Natomiast jeśli takie bomby czy pociski straciłyby szczelność i doszłoby do wycieku całej ich zawartości w jednym momencie, to zagrożenie jest spore. Nie udało nam się potwierdzić ani zaprzeczyć możliwości nagłego rozszczelnienia całych składów broni chemicznej – tłumaczył w PR24 doktor Jacek Bełdowski, Instytut Oceanologii PAN.
Opinie naukowców w kwestii broni chemicznej na dnie Bałtyku są skrajnie różne. Wiąże się to ze zróżnicowaniem warunków panujących w głębi, w określonych lokalizacjach zatopień. Wtedy stopień korozji pojemników może być różny, ale wyciek mniej więcej stały.
REKLAMA
PR24/Grzegorz Maj
REKLAMA