Historia pisana na papirusie
29-tego lipca na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczął się XXVII Międzynarodowy Kongres Papirologów. Do Warszawy przyjechało 350 papirologów z całego świata.
2013-08-01, 16:07
Posłuchaj
Papirolog to naukowiec zajmujący się odczytywaniem, przetwarzaniem i analizą antycznych tekstów zapisanych na papirusach.
- Bardzo ważne jest to, czym nie zajmują się papirolodzy. Mianowicie, papirusami z epoki faraońskiej, czyli klasycznymi hieroglifami zajmują się egiptolodzy, a nie papirolodzy. Domeną papirologii są dzieła literackie, dokumenty i innego typu teksty pisane na materiałach nietrwałych. Papirolodzy mają w rękach papiery, które miały żyć rok, pięć lat, może dziesięć. Nazwa papirologia pochodzi od słowa papirus, który był najpowszechniejszym materiałem piśmiennym w starożytności grecko-rzymskiej. Zajmujemy się dokumentami z czasów od Aleksandra Wielkiego do podboju arabskiego i późniejszego panowania arabskiego przez okres 150-200 lat – mówił prof. Tomasz Derda z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Papirologia powstała w II połowie XIX wieku. Narodziła się ona jako nauka studiująca dokumenty w języku greckim. Greka była językiem powszechnie używanym na całym bliskim wschodzie od czasu podboju Aleksandra Wielkiego.
- Niezwykle efektywne jest budowanie obrazu starożytności z małych klocków. Dzięki papirologii możemy odtwarzać bardzo wiele procesów. Rozumiemy funkcjonowanie administracji państwowej znacznie lepiej niż gdzie indziej. Kiedy pojechałam pierwszy raz do Egiptu zawodowo w późnych latach 80-tych, to na lotnisku w Kairze zobaczyłem plakat reklamujący kongres naukowy poświęcony 5000 lat biurokracji w Egipcie. Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie, gdzie możliwa jest obserwacja ciągłości biurokracji na tak ogromnym dystansie czasowym – dodał Gość PR24.
REKLAMA
W trakcie Międzynarodowego Kongresu Papirologów dostępna będzie wystawa przedstawiająca znaleziska polskich archeologów. Zobaczyć można także udostępnione przez Bibliotekę Narodową mapy Klaudiusza Ptolemeusza.
PR24/Anna Szpakowska
REKLAMA