Prace Zofii Stryjeńskiej wracają do Polski

Zofia Stryjeńska przez krytyków była nazywana „boginią słowiańską oraz "księżniczką malarstwa polskiego". Ponieważ przed I wojną światową kobiety nie mogły studiować, artystka wybrała się do Monachium przebrana za mężczyznę pod nazwiskiem Tadeusz Grzymała.

2013-08-09, 15:58

Prace Zofii Stryjeńskiej wracają do Polski
. Foto: wikipedia.com

Posłuchaj

09-08 dr Iwona Luba - O pracach Zofii Stryjenskiej
+
Dodaj do playlisty

- Studiów nie ukończyła, ponieważ wydali ją koledzy, ale zetknęła się ze środowiskiem akademickim i nowymi koncepcjami artystycznymi. Była bardzo niepokorna i ciekawa świata. Życie Stryjeńskiej było tak pełne niezwykłych zdarzeń, że mogłoby być znakomitym scenariuszem filmowym – mówiła w PR24 dr Iwona Luba z Instytutu Historii Sztuki UW.

Po powrocie do Polski zaprezentowała swoje prace o tematyce słowiańskiej w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych. W tym czasie poznała Jerzego Warchałowskiego, wielkiego znawcę, miłośnika i propagatora sztuki, który dostrzegł jej niezwykły potencjał.

- Po raz pierwszy kobieta osiągnęła tak wysoką pozycję w życiu artystycznym i od razu zdystansowała wszystkich mężczyzn. Pozycję czołowej polskiej artystki osiągnęła bardzo szybko. W 1924 roku zaproponowano jej wykonanie kilku dzieł na Międzynarodową Wystawę Sztuki Dekoracyjnej Przemysłu Artystycznego w Paryżu, podczas której Polska po raz pierwszy występowała na arenie międzynarodowej po odzyskaniu niepodległości – dodała dr Iwona Luba.

Wystawa okazała się ogromnym sukcesem artystycznym. Prace artystki cieszyły się ogromną popularnością zarówno w Polsce i za granicą. Idealnie wpisywały się w romantyczny obraz wielkiej słowiańszczyzny i prezentowały wizję polskiego folkloru w sposób niezwykle widowiskowy i atrakcyjny.

REKLAMA

- Stryjeńska w swoich pracach nie trzymała się archeologicznej prawdy, ale wprowadzała swoje fantazyjne rozwiązania, na przykład dynamiczną kompozycje, intensywną kolorystykę i elementy które nigdy nie występowały w polskim folklorze, np. pióropusze lub ogromne kapelusze. Znakomicie wpisała się w nurt orientalno-folklorystyczny europejskiego art deco – podsumowała Iwona Luba.

Małżeństwo Amerykanów, które nabyło 6 planszy autorstwa popularnej artystki z lat 30. na aukcji za jedyne 110 dolarów zdecydowało się przekazać je krakowskiemu Muzeum Narodowemu.

- Prace będzie można obejrzeć już jesienią – zachęcała w PR24 Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie.

PR24/Anna Mikołajewska

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej