James Bond nie umiera nigdy!

5 października 1962 roku do centrali brytyjskiego wywiadu MI6 wszedł James Bond. W pół godziny później uwiódł pierwszą kobietę, a w godzinę potem miał na koncie kilka zabójstw, ale pewnie nie przewidywał, że po 50 latach wciąż będzie skupiał tylu fanów w kinach i przed telewizorami.

2013-08-12, 21:04

James Bond nie umiera nigdy!
. Foto: flickr.com/ClaraDon

Posłuchaj

12.08 Kamil Śmiałkowski, Michał Walkiewicz oraz Błażej Hrapkowicz o historii Jamesa Bonda
+
Dodaj do playlisty

Agent 007, którego zrodziło pióro angielskiego pisarza, doczekał się 23 oficjalnych filmów ze swoim udziałem, a także 3 produkcji niezależnych oraz kilku parodii. Bond jako bohater opowiadań służył także innym powieściopisarzom. Jednak na świecie agent Jej Królewskiej Mości doczekał się największej popularności za sprawą srebrnego ekranu. Do tej pory w postać Bonda wcielili się: Sean Connery, George Lazenby, Roger Moore, Timothy Dalton, Pierce Brosnan oraz Daniel Craig.

- Pierwszy film o Bondzie nie był na tyle istotny, żeby zastanawiano się kto nim zostanie. Wtedy producenci twierdzili, że Sean Connery i Fleming faktycznie kręcił nosem oraz wolałby innego aktora. Jednak po ujrzeniu filmu w kolejnej powieści umieścił wątki biograficzne Connery’ego. Niestety Fleming zdążył zobaczyć tylko dwa pierwsze filmy – mówił w PR24 Kamil Śmiałkowski, autor książki „Bond. Leksykon”.

Przygody Jamesa Bonda szybko zyskały rzesze fanów. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie pewne stałe elementy towarzyszące w każdej odsłonie historii o agencie 007.

- Szybko wykrystalizowała się wyraźna ikonografia serii oraz od razu było wiadomo o co chodzi. Nie było to jednak odzwierciedlenie geopolitycznej sytuacji świata. Chodziło o kobiety, samochody, akcję oraz nowy model kina sensacyjnego, który charakteryzował się częstymi zmianami miejsc, lokalizacji. Do tego uzbrojenie, gadżety itd. Bond popłynął dalej z tą ikonografią spełniając oczekiwania fanów serii – tłumaczył w PR24 fenomen Bonda Michał Walkiewicz, współautor „Bond. Leksykon”.

REKLAMA

Postać Jamesa Bonda zmieniała na przestrzeni lat, a to za sprawą zmiany aktorów wcielających się w agenta MI6. Największe trzęsienie ziemi wywołało jednak osadzenie w roli Daniela Craiga, o którym brytyjski tabloid napisał: „O Boże! To blondyn!”. W tym momencie powstała nowa biografia agenta i pewna zmiana w konstrukcji fabuły.

- Wydaje mi się, że obsadzenie Craiga był świetnym ruchem ze strony producentów. Fani byli już znudzeni filmami z Piercem Brosnanem. W serię o Bondzie zawsze wpisane było trochę kiczu, ale produkcje z Brosnanem były tak przepakowane gadżetami, że zaczęły przesłaniać samą postać. Bond potrzebował takiego resetu. Za sprawą kreacji Daniela Craiga Bond znów stał się człowiekiem - oceniał w PR24 Błażej Hrapkowicz, krytyk filmowy.

PR24/Grzegorz Maj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej