Nie do końca poznane: Białoruś
Za naszą wschodnią granicą znajdują się dziesiątki miejsc powiązanych z historią i kulturą Polski. Tereny II Rzeczypospolitej zajęte przez Związek Radziecki wchodzą dziś w skład Ukrainy i Białorusi, ale wciąż można spotkać tam wielu rodaków i poczuć ducha polskości.
2013-08-14, 18:06
Posłuchaj
Mimo represji i prób wynarodowienia na Białorusi wciąż pozostaje liczna grupa Polaków, którzy wciąż dbają o język, kulturę i wiarę. Tereny państwa za Bugiem są nierozerwalnie powiązane z historią Polski. Przykładem może być np. Grodno, które w przeszłości stanowiło miasto królewskie Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej. Grodno to także miasto wielu słynnych Polaków między innymi Elizy Orzeszkowej, Stanisława Augusta Poniatowskiego czy Czesława Niemena.
- Grodno to chyba najpiękniejsze białoruskie miasto. Położone jest zaledwie kilkanaście kilometrów od polskiej granicy i jego historia jest ściśle związana z naszym krajem. Grodno było ulubionym miastem króla Stefana Batorego, który zresztą zmarł w miejscowym zamku. W XVI i XVII wieku odbywały się w Grodnie Rady Senatu oraz zwoływano sejmy. W tym czasie miasto otrzymało nazwę trzeciej stolicy Rzeczypospolitej – opisywał w PR24 Włodzimierz Pac, korespondent Polskiego Radia w Mińsku.
Białoruskie porzekadło mówi, że w Nieświeżu jak w Paryżu. Właśnie w Nieświeżu, a także w Mirze znajdują się dwa niezwykłe pałace. Zamek w pierwszym z wymienionych miast porównywany jest do Luwru, a wokół drugiego krążą niezwykłe legendy.
- Białoruś szczyci się nie tylko dwoma zamkami królewskimi w Grodnie, ale także dwoma pięknymi, ogromnymi pałacami położonymi tak naprawdę w niewielkich miasteczkach. Dziwne, że historia tych miejsc jest w Polsce tak mało znana, choć jest ona nierozerwalnie związana z naszym państwem – mówił Gość PR24.
Białoruś oferuje jeszcze więcej jeśli chodzi o miejsca powiązane z historią Polski i wybitnymi Polakami. Poza wymienionymi już kompleksami zamkowo-pałacowymi można wymienić także dwory rodowe w zachodniej części Białorusi. Gdzie nie spojrzeć: Polska.
PR24/Grzegorz Maj