Czy Ameryka chce wziąć odpowiedzialność za resztę świata?
Wielka Brytania nie weźmie udziału w amerykańskiej interwencji w Syrii. Podobnie Niemcy. Waszyngton popiera jeszcze Paryż i Ankara. Dyskusję wzbudziła wypowiedź amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry’go.
2013-08-30, 19:59
Posłuchaj
Kerry mówił o tym, że dowody na to, że w Syrii użyto broni chemicznej są niezbite.
- Po jego wystąpieniu wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Najwyraźniej jest to budowanie ostatecznego argumentu do interwencji w Syrii. Na pewno mówimy o uderzeniu, w jego wypowiedzi są bardzo mocne argumenty dotyczące nie tylko Syrii. Dla mnie uderzające było to, że Kerry mówi o Iranie, co jest geostrategicznym powodem uderzenia na Syrię. Mówi o potrzebie zapewnienia bezpieczeństwa sojusznikom w regionie i o wrogach, którzy obserwują działania Stanów Zjednoczonych. Żeby dać lekcje Iranowi nie można być to symboliczne użycie siły, musi być ono odstraszające. Ameryka prezentuje uderzenie w Asada jako potwierdzenie testu wiarygodności Stanów Zjednoczonych w regionie i nie tylko, ponieważ sekretarz Kerry mówi również o Korei Północnej. Wymienia wszystkich, którzy chcieliby testować wolę i siłę USA – skomentował Michał Baranowski, dyrektor warszawskiego oddziału The German Marshal Fund.
Prezydent Barack Obama powiedział, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie interwencji w Syrii. Przyznał jednak, że rozważa ograniczony atak.
- Myślę, że jest to nadal coś, co zostało opublikowane, ponieważ kto nam powie, że Obama podjął decyzję, żeby wystrzelić rakiety? Będzie to sam prezydent Obama, przede wszystkim będzie mówił do narodu amerykańskiego. Tego się spodziewam, ponieważ tak to się odbywa. Nie będzie to wypowiedź na zasadzie informacji dla prasy, a bezpośrednie, patrząc ludziom prosto w oczy, wytłumaczenie działań Stanów Zjednoczonych – powiedział Gość PR24.
PR24Anna Szpakowska