Polska szkoła (od)uczy cię demokracji
Szkoła powinna dawać wiedzę i praktyczne umiejętności, oraz, a może przede wszystkim, powinna przygotowywać młodych ludzi do życia we współczesnym świecie i społeczeństwie.
2013-11-21, 13:01
Posłuchaj
Zakrojone na szeroką skalę badania przeprowadzone przez polskich pedagogów wykazały, ze szkoła nie tylko nie uczy postaw prospołecznych i demokratycznych, lecz także aktywnie do nich zniechęca.
"Diagnoza uspołecznienia publicznego szkolnictwa III RP w gorsecie centralizmu" prof. Bogusław Śliwerski z Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej oraz Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, to diagnoza, która pokazuje jak daleko polska szkoła odeszła od zasad demokracji i jak władza przedostaje się do nawet najmniejszych zakątków codziennej praktyki edukacyjnej:
- Polskie elity polityczne zdradziły ideały Solidarności - odeszły od postulatów pełnej decentralizacje władzy oświatowej i jej uspołecznienie. Polskie państwo musi zatroszczyć się o własny naród, czyli również o jakość wykształcenia ogólnego, które powinno procentować na innych szczeblach edukacji. W naszym kraju mamy natomiast powrót do autorytaryzmu, czyli upaństwowieniem stery oświaty. która wyraża się w żarłocznym centralizmie w zarządzaniu, nadzorze, hierarchicznym sposobie dysponowania oświatą. Paraliżuje to środowisko nauczycielskie oraz odrzuca rodziców od współpracy ze szkołą, ponieważ manipulują nią politycy - wyjaśniał prof. Bogusław Śliwerski
Polityka w szerokim rozumieniu jest koniecznym elementem procesów edukacyjnych. Pedagodzy natomiast walczą o odpartyjnienie szkoły, tak by edukacja była dobrem wspólnym:
- Temu maił służyć zapis w ustawie oświatowej o możliwości powoływania społecznych organów szkoły. Kojarzymy takie organy z radą rodziców, samorządem uczniowskim czy radom pedagogiczną. Jednak środowiska te nie są autonomicznymi podmiotami. Samorząd uczniowski nie jest samorządny, ponieważ ma opiekuna z środowiska nauczycielskiego i jest przez niego sterowany, rada rodziców podlega nierzetelnym manipulacją ze strony wychowawców i dyrektorów, którzy wymuszają wtórne opodatkowanie na rzecz szkoły publicznej na przykład na ksero, wycieczki, czy nawet sprzęt komputerowy. Natomiast radą pedagogiczną, kieruje dyrektor, czyli pracodawca, co jest absurdem. To tak, jakby na czele sejmu stał premier rządu - przekonywał prof. Bogusław Śliwerski.
PR24/ PK