Aktualne wydarzenia z kraju i ze świata komentuje Aleksandra Niżyńska, ISP
Pokojowa Nagroda Nobla dla Malali Yousefzai z Pakistanu oraz Kailasha Satyarthiego z Indii. W uzasadnieniu Komitet Noblowski podkreślił ich zasługi w szerzeniu edukacji i walkę z przemocą wobec dzieci.
2014-10-10, 12:18
Posłuchaj
W ocenie Aleksandry Niżyńskiej tegoroczni laureaci pokojowej Nagrody Nobla doskonale się uzupełniają, ponieważ walczą o zbliżone do siebie kwestie.
– Z jednej strony oboje walczą o dostęp do edukacji, a z drugiej o to, żeby dzieci nie musiały pracować i nie musiały znajdować się w sytuacji ekonomicznej, która zmuszałaby je do pracy – powiedziała ekspertka z Instytutu Spraw Publicznych.
Szefowa Amnesty International Draginia Nadażdin nie kryła radości na antenie Polskiego Radia 24 z werdyktu Komitetu Noblowskiego.
– Są to dwie osoby, które zaangażowały się w obronę młodych osób i pokazali, że w naszym współczesnym świecie potrzeba dużego otwarcia na prawa dziecka i prawo do edukacji – mówiła Draginia Nadażdin.
REKLAMA
Walka z dyskryminacją w Pakistanie
Pakistanka Malala Yousefzai walczy o podstawowe prawo każdego człowieka - prawo do edukacji. Wiele dziewczynek w Pakistanie pozbawionych jest możliwości kształcenia, ponieważ Talibowie są zdania, że kobiety nie są godne i zdolne do zdobywania wiedzy.
– Nagroda pokazała, że Komitet Noblowski docenia osoby walczące o prawa i równość płci. Malala ma zaledwie 17 lat, ale jest już bardzo doświadczona przez życie i walczy o to, żeby po prostu chodzić do szkoły. Dziewczyna wykazuję wielką odwagę, ale jest już także osobą polityczną – wskazywała specjalistka Instytutu Spraw Publicznych.
Prawa dziecka w Indiach
Kailasha Satyarthi z Indii jest aktywistą zaangażowanym w walkę na rzecz praw dzieci, które są więzione lub wykorzystywane do niewolniczej pracy. Dzięki działalności Kailasha Satyarthi od roku 1990 uwolnionych zostało 80 tys. dzieci.
– Kailasha Satyarthi od 30 lat zaangażowany jest w obronę praw dzieci i wywiera wpływ na lokalne władze Indii, żeby problem dyskryminacji nieletnich nie był lekceważony – wyjaśniała w PR24 szefowa Amnesty International.
REKLAMA
PR24/GM
REKLAMA