Dominik Hejj o fali uchodźców
W Pradze spotykają się przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej. Politycy z Węgier, Czech, Słowacji i Polski mają rozmawiać o problemie o uchodźców. Szczególnie trudna sytuacja dotyczy Budapesztu, gdzie uciekinierzy z Bliskiego Wschodu domagają się umożliwienia im podróży do Niemiec. O sprawie w Polskim Radiu 24 mówił Dominik Hejj, politolog,
2015-09-04, 14:10
Posłuchaj
Viktor Orban w środę apelował w Parlamencie Europejskim, by nie krytykować Węgier. Budapeszt znalazł się pod ostrzałem z powodu budowy muru na granicy z Serbią, który ma zatrzymać falę uchodźców. Premier Węgier podkreślał, że jego rząd postępuje zgodnie z europejskim prawem, starając się zagwarantować ochronę zewnętrznych granic strefy Schengen. – Każdy kraj ma prawo bronić swoich granic – komentował w Polskim Radiu 24 Dominik Hejj.
Jak oceniał gość Polskiego Radia 24, Unia Europejska nie jest w pełni zainteresowana rozwiązaniem kwestii uchodźców. – Kiedy trzeba było rozwiązać kłopot związany z sytuacją w Grecji, możliwe było zorganizowanie szczytu przywódców krajów Wspólnoty w bardzo krótkim czasie. Tymczasem, teraz przywódcy nie spotykają się w ogóle, a powinni to robić nawet co kilka dni – podkreślał Dominik Hejj.
W opinii politologa, stanowcze działania rządu w Budapeszcie, w kontekście fali uchodźców, są m.in. efektem historycznej traumy. – Węgrzy mają traumę związaną z tym, że byli mniejszością we własnym kraju. Tak było m.in. za czasów Austro-Węgier. Teraz obawiają się tego, że imigranci, którzy osiedlą się w ich kraju, podobnie jak mieszkający na Węgrzech Romowie, nie będą chcieli asymilować się z lokalną społecznością – mówił gość Polskiego Radia 24.
Więcej komentarzy w całej rozmowie.
REKLAMA
Polskie Radio 24/mp/wj/
REKLAMA