Pochówek „Inki” i „Zagończyka”
– W myśl celów, jakie wytyczały sobie władze komunistycznego aparatu represji, zwłoki „Inki” i „Zagończyka” nigdy nie miały zostać odnalezione. Stosowano tego typu zabiegi po to, by społeczeństwo polskie nie miało możliwości czcić tych bohaterów – mówił w Polskim Radiu 24 dr Paweł Łabuszewski (Instytut Pamięci Narodowej).
2016-08-28, 15:06
Posłuchaj
Danuta Siedzikówna pseudonim „Inka”, sanitariuszka V Wileńskiej Brygady AK i Feliks Selmanowicz - pseudonim „Zagończyk”, dowódca II kompanii IV Wileńskiej Brygady AK w 70. rocznicę wykonania na nich wyroku śmierci, zostaną pochowani na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.
– Władze komunistyczne, skądinąd słusznie, obawiały się, że tego typu miejsca mogą stać się miejscami kultu tych osób i pamięci o nich – podkreślał dr Paweł Łabuszewski. – To wymazanie z pamięci Żołnierzy Wyklętych miało szerszy kontekst jeśli chodzi o postrzeganie historii najnowszej przez władze komunistyczne – dodał.
Ciała „Inki” i „Zagończyk” udało się odnaleźć dwa lata temu, dzięki pracom grupy specjalistów z IPN pod kierownictwem profesora Krzysztofa Szwagrzyka.
– Pomogła wyjątkowość zestawienia – wiadomo było, że te dwie osoby zostały zamordowane jednego dnia i że mamy do czynienia z kośćcem 17-letniej dziewczyny, co w sposób zasadniczy ogranicza możliwość pomyłki, i postacią czterdziestoparoletniego mężczyzny. Mieliśmy możliwość przeprowadzenia szczegółowych badań genetycznych, ponieważ rodzina Danuty Siedzikówny i jej sióstr żyje. Mając tego typu argumenty, udało się tę ekshumację przeprowadzić – mówił gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
W programie również o historii „Inki” i „Zagończyka”.
Z drem Pawłem Łabuszewskim rozmawiał Jakub Kukla.
Polskie Radio 24/dds
Data emisji: 28.08.2016
Godzina emisji: 14.15
REKLAMA