100 dni Tuska w Brukseli
– Nic nie jest wystarczająco dobre dla Europy, nawet mój angielski – tak Donald Tusk zaczynał swoją przygodę w Brukseli na stanowisku szefa Rady Europy. Od tego czasu minęło 100 dni. – Donald Tusk ma jeszcze wiele do zrobienia, aby udowodnić, że jest ważnym graczem w europejskiej polityce – ocenił w Polskim Radiu 24 Grzegorz Gromadzki z Fundacji Batorego.
2015-03-10, 14:58
Posłuchaj
Zagraniczni dziennikarze są zdania, że Donald Tusk jest lepszy od Van Rompuya, ale poniżej oczekiwań. Poprzednik Polaka był mocno krytykowany m.in. za brak inicjatywy w polityce zagranicznej. Komentatorzy zagraniczni liczyli na to, że kadencja polskiego polityka będzie bardziej energiczna, a sam Tusk sprosta wyzwaniom, jakie stoją przed Unią Europejską w dobie kryzysu ukraińskiego i niepewnej sytuacji gospodarczej.
Trudne szlifowanie języka
Jednym z największych zmartwień unijnych urzędników był brak wystarczającej znajomości języka angielskiego przez byłego szefa Platformy Obywatelskiej.
– W pewnym momencie angielski Tuska był głównym tematem rozmów w Brukseli. Mówiło się, że jeśli są jakieś przeciwskazania przeciwko jego kandydaturze na stanowiska szefa Rady Europy, to właśnie brak znajomości języków. Było w tym sporo złośliwości – wspominała w Polskim Radiu 24 Beata Płomecka, korespondentka Polskiego Radia w Brukseli.
Peter Spiegiel, szef brukselskiego biura „Financial Times” był jednym z tych, którzy krytykowali Polaka za słabą znajomość języka na początku kadencji.
REKLAMA
– Musze przyznać, ze wielkiej różnicy nie widać. Tusk nadal robi błędy. Trudno opanować ten język do perfekcji. Donald Tusk jest w stanie się w nim porozumieć, ale do pewnego poziomu. Premier Włoch i Grecji mają ten sam problem. Tusk jest na wzniesieniu i trudno będzie iść w górę – ocenił dzisiaj Spiegiel.
– Tusk wykonał ogromny wysiłek, żeby doprowadzić swój angielski do stopnia pozwalającego na komunikację. Można spotkać się z opiniami, że stopień znajomości językowej polskiego polityka jest już do zaakceptowania – powiedział Grzegorz Gromadzki.
Zachowawczy Donald Tusk
Spodziewano się, że Donald Tusk będzie stanowczo lobbował za rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie. Kiedy przyjechał do Brukseli zapowiedział, że UE musi zadbać o wschód, a wielu polityków liczyło, że sprawy Ukrainy pod rządami Tuska nabiorą rozpędu.
Bilans po 100 dniach urzędowania nie jest jednak korzystny dla szefa Rady. Donald Tusk zasłynął jedynie z dwóch posunięć: ostrej wypowiedzi w mediach społecznościowych po krwawym ataku na Mariupol, w której skrytykował Kreml oraz z konsultacji w sprawie wspólnego oświadczenia państw członkowskich odnośnie Ukrainy.
REKLAMA
– W przeciwieństwie do Von Rompuya, którego kadencja koncentrowała się wokół kryzysu strefy euro, Tusk jest bardziej zainteresowany polityką międzynarodową, w tym Rosją i Ukrainą. Szef Rady Europejskiej nie jest liderem, ale musi być zręcznym politykiem, a Tusk w dobie kryzysu ukraińskiego gdzieś zniknął – mówił Ian Traynor z brytyjskiego dziennika „The Guardian”.
– Tusk jest za cichy, jest go za mało. Musimy jednak pamiętać, że to dopiero sto dni, a to stanowczo za mało, żeby coś konkretnego zrobić – stwierdziła z kolei Ina Strazdina, brukselska korespondentka łotewskiego radia.
Natomiast Grzegorz Gromadzki wskazał, że Donald Tusk nie odgrywa żadnej roli przy stole rokowań z Rosją. Ekspert dodał, że szef Rady Europejskiej powinien poświęcić więcej uwagi Unii Europejskiej.
– Donald Tusk powinien skupić się na wewnętrznej sytuacji Unii Europejskiej i mieć stały kontakt ze stolicami europejskimi, aby utrzymać jednolite stanowisko polityki Unii wobec Rosji. W najbliższych miesiącach czeka go powrót tematu sankcji, które latem tego roku trzeba przedłużyć, jeśli Moskwa nie zmieni swojego kursu względem Ukrainy – ocenił specjalista z Fundacji Batorego.
REKLAMA
Polskie Radio 24/dm/gm
Polecane
REKLAMA