Nadzwyczajne środki w walce z Ebolą w Liberii
Opanowanie rozprzestrzeniającego się w Afryce wirusa Ebola wymaga większego zaangażowania ze strony Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i może potrwać nawet pół roku. Opanowanie sytuacji w Liberii ustabilizuje sytuację całego regionu.
2014-08-16, 13:04
Posłuchaj
Rozbudowane centra leczenia Eboli w Afryce Zachodniej zapełniają w bardzo szybkim tempie. Chorych jest coraz więcej a wolnych miejsc w szpitalach zaczyna brakować.
Groźny wirus
W Liberii prezydent państwa, Ellen Johnson Sirleaf, 6 sierpnia wprowadziła stan wyjątkowy na terenie kraju na okres 90 dni. Ten komunikat dla wielu osób był ogromnym zaskoczeniem. Mieszkańcy mają problemy z zaopatrzeniem w żywność i wodę.
- Ebola nie jest problemem, z którym Afrykańczycy spotykają się po raz pierwszy. Ten wirus nie jest trwały i łatwo go opanować. Objawy wirusa są podobne do objaw grypy czy przeziębienia. Sytuacja, w której znaleźli się mieszkańcy Liberii nie jest niczym nowym. Dlatego twierdzenie, że rozprzestrzenianie się tego wirusa przyczyni się do wzrostu emigracji z Afryki nie jest słuszne. Liberia jest dość skomplikowanym krajem, który został sztucznie stworzony przez bogatą północ. Społeczeństwo nie jest jednorodne, nie ma poczucia jedności i spójności. Dużym poziom biedy Liberii wynika z licznych napięć wewnątrz kraju. Widoczne są ślady wojny domowej i walk o władzę – powiedział na antenie PR24 ks. Jerzy Limanówka, pallotyn Prezes Fundacji Salvatti.pl.
Nadzwyczajna sytuacja
Stan wyjątkowy jest krytykowany przez działaczy społecznych, którzy uważają, że militaryzacja społeczeństwa nie doprowadzi do skutecznego zwalczenia choroby. To może nastąpić tylko na drodze edukacji i uświadamiania społeczeństwa.
REKLAMA
- Największym problemem jest zmiana mentalności ludzi mieszkających w Liberii. Mieszkańcy mają małe zaufanie do miejscowych lekarzy dlatego wolą korzystać z pomocy i usług lokalnych szamanów. Ten stan wyjątkowy raczej nie przyniesie żadnych korzyści w walce z wirusem. Został on raczej wprowadzony dla uspokojenia europejczyków i tzw. globalnej północy. Jest to bardziej sygnał przekazany od pani prezydent, który pokazuje, że państwo podjęło walkę polegającą na zwalczaniu wirusa - dodał ks. Jerzy Limanówka.
PR24/Paulina Olak
REKLAMA