Między kapłaństwem a aktorstwem

Zanim Jan Paweł II został księdzem, pisał dramaty i występował na deskach konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego. Czy papież miał szansę na wielką karierę aktorską?

2014-04-26, 17:44

Między kapłaństwem a aktorstwem
Jan Paweł II. Foto: Leja/CC/Wikipedia

Posłuchaj

25.04.14 dr Sebastian Duda: „Gdy Karol Wojtyła został kapłanem chciał się odciąć od teatralności. Chciał głosić słowo, które jest prawdą, jest autentyczne(...)”
+
Dodaj do playlisty

Na wybór dalszej drogi życiowej papieża wpłynęła nieoczekiwana śmierć ojca, który był ostatnim żyjącym bliskim krewnym Karola Wojtyły. Jego odejście było ogromnym szokiem, w wyniku którego przyszły Jan Paweł II zaczął więcej czasu poświęcać na sprawy duchowe i modlitwę.

– Ojciec Karola był raczej surowy. Był wojskowym i w tym duchu go wychowywał, był między nimi pewien dystans. Ze strony syna ten dystans był oparty na wielkim szacunku. Później, gdy Wojtyła, także jako papież, będzie mówił o ojcostwie, to do tego wzoru będzie nieustannie wracał – powiedział w PR24 dr Sebastian Duda, filozof, teolog.

Aktorska pasja papieża

Karol Wojtyła studiował polonistykę, a w trakcie okupacji niemieckiej zaczął pisać. Jest autorem dwóch dramatów, zatytułowanych „Hiob” i „Jeremiasz”. W tym czasie rozwijał także swoją pasję aktorską w podziemnym Teatrze Rapsodycznym. Podjęcie decyzji o kapłaństwie oznaczało jednak rezygnację z bardzo obiecującej kariery teatralnej.

– Jego koleżanka, wielka krakowska aktorka Danuta Michałowska, po latach powiedziała, że znała tylko trzech aktorów o tak wielkiej sile wyrazu i tak wielkim talencie – Olgierda Łukaszewicza, Wojciecha Pszoniaka i właśnie Karola Wojtyłę. Dlatego można spokojnie powiedzieć, że byłby wielkim aktorem, ale został księdzem – podkreślał Gość PR24.

REKLAMA

Odejście z teatru nie było łatwą decyzją. Koledzy Karola Wojtyły nie rozumieli jego decyzji i namawiali go do zmiany zdania. Choć papież wcześnie przerwał swoją aktorską karierę, doświadczenia i umiejętności nabyte w teatrze z pewnością pomogły mu w przyszłości.

– Nie musiał się przygotowywać do tego, żeby panować nad tłumami za pomocą słów i gestów. To było dla niego naturalne i wynikało z doświadczenia. Miał to we krwi od czasów wczesno młodzieńczych – stwierdził dr Sebastian Duda.

PR24 /Anna Mikołajewska

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej