Korupcja w czasach wojny. "Wołodymyr Zełenski jest w pułapce"

W związku z domniemaną działalnością korupcyjną, władze Ukrainy odwołały radę nadzorczą agencji energetyki jądrowej Energoatom. - Wszystko będzie zależało od reakcji prezydenta i od tego, na ile ona będzie stanowcza oraz czy on się w to zaangażuje, czy jednak będzie próbował tego unikać - mówił w Polskim Radiu 24 Ołeh Biłecki. 

2025-11-11, 21:00

Korupcja w czasach wojny. "Wołodymyr Zełenski jest w pułapce"
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Foto: Marcin Nowak/REPORTER

Najważniejsze w skrócie:

  • NABU miało przeszukać mieszkania ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenki oraz biznesmena Tymura Mindycza
  • Biłecki podkreślił, że nie ma dowodów, by prezydent Zełenski wiedział o procederze, co próbuje mu się zarzucać ze względu na jego bliską znajomość z Mindyczem 
  • Zdaniem publicysty reakcja prezydenta, który w swojej kampanii wyborczej zapowiadał walkę z korupcją, będzie miała wpływ na jego działalność polityczną przez lata

Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy przekazało, że w wielkiej aferze korupcyjnej podejrzanych jest 7 osób, a 5 z nich zostało zatrzymanych. Zamieszani w skandal mieli systematycznie pobierać łapówki od kontrahentów Energoatomu w wysokości od 10 do 15 proc. wartości kontraktów i w ten sposób wyprowadzić co najmniej 100 milionów dolarów. - Wołodymyr Zełenski w swoim przemówieniu dość ogólnikowo to skomentował. To było jakieś 30 sekund i oczywista rzecz o tym, że jeżeli powstają jakieś sprawy korupcyjne, to powinny dojść do końca i powinny zapaść wyroki, czyli odpowiedzialność. To jest coś, co powiedziałby każdy - ocenił Ołeh Biłecki.

Gość Polskiego Radia odniósł się do znajomości Zełenskiego z podejrzanym o udział procederze Tymurem Mindyczem. - Ta osoba była bardzo bliska z prezydentem będącym jeszcze jednym z właścicieli grupy telewizyjnej Kwartał 95, z której się wywodzi. Faktycznie miał interes i stąd powstaje dopuszczenie, że ponieważ byli tak blisko siebie, jak komunikowali, prowadzili wspólnie biznes, to jest wielkie prawdopodobieństwo, że prezydent mógł być w to zaangażowany. Ale z innej strony rozumiemy, że to jest reakcja emocjonalna i jestem pewien, że opozycja ukraińska, np. grupa polityczna Europejska Solidarność, na której czele stoi Petro Poroszenko, czyli piąty prezydent Ukrainy, a także inni oponenci, będą to wykorzystywali - tłumaczył.

Posłuchaj

Ołeh Biłecki o aferze w ukraińskim sektorze energetycznym (Świat w Powiększeniu) 26:54
+
Dodaj do playlisty

Próba zatajenia?

Jak poinformowało Narodowe Biuro Antykorupcyjne, podczas 15-miesięcznego dochodzenia w tej sprawie, zgromadzono 1000 godzin podsłuchów oraz zorganizowano 70 przeszukań. W lipcu Rada Najwyższa Ukrainy przegłosowała przepisy odbierające NABU oraz specjalnej prokuraturze antykorupcyjnej niezależność. Były wówczas podejrzenia dot. nielegalnego handlu z Rosją, szpiegostwa i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Po ogromnym oburzeniu ze strony społeczeństwa oraz partnerów międzynarodowych z tych decyzji się wycofano. - Gdyby nie było tych protestów i ustawa nie zostałaby zmieniona, to teraz nie rozmawialiśmy o tej sprawie, bo po prostu nikt by o tym nie wiedział. I powstaje pytanie, czy właśnie dlatego, żeby ukrywać dokładnie tę aferę, próbowano wycofać się z niezależnej działalności NABU - skomentował dziennikarz. 

Biłecki podkreślił znaczenie ukraińskich obywateli, którzy zamiast bronić przedstawicieli władzy, stają po stronie prawa. - Pesymistycznie patrząc na sytuację w Ukrainie, można dojść do wniosku i powiedzieć, że w Ukrainie ponownie kradną ogromne sumy i to osoby bliskie prezydentowi, ale to tylko część prawdy. Druga jej część jest taka, że teraz, czego nie było wcześniej, o tym wiedzą, o tym mówią i z tym walczą. I to jest moim zdaniem zasługa ukraińskiego społeczeństwa - podsumował.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio 24
Prowadząca: Magdalena Skajewska
Opracowanie: Dominika Główka

Polecane

Wróć do strony głównej