Coraz mniej liczne protesty Strajku Kobiet. Lichocka: radykalizacja i emocje mają podtrzymać temperaturę sporu
- Demonstracje organizowane przez Strajk Kobiet nie są popierane przez społeczeństwo. Frekwencja jest na nich coraz mniejsza. Agresywne i chuligańskie wystąpienia skutecznie zniechęciły nawet tych, którzy mają poglądy antyrządowe - powiedziała w Polskim Radiu 24 Joanna Lichocka z Prawa i Sprawiedliwości.
2020-11-24, 08:19
Powiązany Artykuł
"Przekroczono granice absurdu". Rzecznik KSP o zarzutach wobec policji
- Mamy do czynienia z podniesieniem emocji i radykalizowaniem protestów przez bardzo małą już grupę uczestników. Również wprowadzaniem opinii publicznej w błąd próbuje się podtrzymać temperaturę tego sporu - oceniła Joanna Lichocka.
Dlaczego frekwencja na protestach się zmniejsza?
Zdaniem poseł, manifestacji nie popiera polskie społeczeństwo, co widać najlepiej po zmniejszającej się frekwencji. - Nie dziwi mnie to. Agresywne i chuligańskie wystąpienia skutecznie zniechęciły nawet tych, którzy byli oburzeni tym, co się ostatnio dzieje i mają poglądy antyrządowe - podkreśliła.
Posłuchaj
"To skrajna nieodpowiedzialność"
Powiązany Artykuł
Protesty przed MEN. Przemysław Czarnek: zamiast zająć się czymś pożytecznym, robią sobie igrzyska
Organizowanie protestów i zachęcanie przez polityków opozycji do uczestnictwa w nich, Joanna Lichocka określiła mianem skrajnej nieodpowiedzialności.
REKLAMA
- Protesty przyczyniły się do gwałtownego wzrostu zakażeń i zgonów. Z całą pewnością wyprowadzanie tysięcy ludzi na ulice sprzyja emisji wirusa. Art. 165 Kodeksu Karnego mówi, że temu, kto naraża zdrowie i życie ludzi w obliczu epidemii, grozi odpowiedzialność karna. Pamiętamy, do czego doszło w marcu w Hiszpanii po wielotysięcznych manifestacjach, gdy w ich efekcie ogromnie wzrosła skala epidemii - przypomniała w audycji "24 pytania".
Lichocka: trzeba sprawdzić, czy nie doszło do przekroczenia granicy
Powiązany Artykuł
"Mamy opozycję antypaństwową, a nie antyrządową". Marek Król o Strajku Kobiet
Jedną z zatrzymanych była fotoreporterka "Gazety Wyborczej". Podczas protestu miała naruszyć nietykalność policjanta. Została zwolniona po przesłuchaniu. - Funkcjonariusze nie wiedzieli, że jest dziennikarką - powiedział rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka.
REKLAMA
CZYTAJ TAKŻE:
- "Próba rozstrzygnięć siłowych". Bogdan Pęk o Strajku Kobiet
- "Będą się radykalizować". Sakiewicz o protestach kobiet
- Mamy tu bardzo delikatną sytuację. Kwestia wolności prasy i mediów jest jedną z fundamentalnych zasad demokratycznych. Pytanie, czy ta dziennikarka zachowywała się jak osoba protestująca, czy pełniła swoje obowiązki dziennikarskie. Trzeba to wyjaśnić - podkreśliła Lichocka.
Zwróciła też uwagę, że w swoim oświadczeniu fotoreporterka przyznała, że popiera protesty. - Jest wobec tego pytanie o granicę, której relacjonujący dane wydarzenie dziennikarze nie powinni przekraczać, nie powinni stawać się uczestnikami manifestacji. Policja powinna zbadać tę sprawę - zaznaczyła.
***
Audycja: "24 pytania"
Prowadzący: Dorota Kania
Gość: Joanna Lichocka, Prawo i Sprawiedliwość
Data emisji: 24.11.2020
Godzina emisji: 07.36
Polskie Radio 24/db
REKLAMA
REKLAMA