Tomasz Markowski: wymiar sprawiedliwości działał jak w komunizmie
Tomasz Markowski odszedł z polityki w 2007 r. na skutek zarzutów wyłudzania z Sejmu środków na wynajem mieszkania w Warszawie. Był dwukrotnie uniewinniany, sprawa trafiała ponownie do pierwszej instancji. Ostatecznie został skazany przez sędziego Wojciecha Łączewskiego. O działaniach wymiaru sprawiedliwości rozmawiał z Piotrem Nisztorem w audycji z cyklu „Kulisy Spraw”.
2018-11-07, 20:15
Posłuchaj
Gość Polskiego Radia 24 relacjonował. - Walka o wyjaśnienie sprawy trwała lata. Do tej pory czuję się niewinny. Nie widziałem tych pieniędzy na oczy. W mieszkania były wynajmowane przez kancelarię Sejmu a pieniądze przepływały bezpośrednio do właścicieli. Ciężko mówić o wyłudzaniu czegoś, jeśli korzysta się tego realnie i ta usługa jest opłacana bezgotówkowo. Trzeba pamiętać, że następowała wtedy zamiana władzy. PiS straciło większość parlamentarną, urzędy obejmowała Platforma Obywatelska. Moja sprawa toczyła się z zawiadomienia posła lewicy, prokurator, który prowadził sprawę dość szybko później awansował. Byłem przekonany, że wszystko zakończy się szczęśliwie, owszem, działa politycznie nastawiona prokuratura, ale osiągnę sprawiedliwość w sądzie. Skazany przez sędziego Wojciecha Łączewskiego otrzymałem wyrok w zawieszeniu, co było o tyle istotne, że w tym przypadku nie przysługuje kasacja, oraz bardzo dużą grzywnę. Wymiar sprawiedliwości w Polsce działał wtedy tak, jak w czasach komunizmu. Mnie to również dotknęło. Teraz należy walczyć z tym, co zostało w polskim sądownictwie z komuny czy postkomuny. Ludzie, którzy reprezentują taki światopogląd nadal pełnią w tym systemie bardzo ważne funkcje – podkreślał były poseł.
Więcej w zapisie audycji.
Rozmawiał Piotr Nisztor.
PR24/ka
REKLAMA
____________________
Data emisji: 07.11.2018
Godzina emisji: 19:15
REKLAMA