Dr Patryk Pleskot: Cichociemni byli elitą polskiej armii
- To byli świetnie przeszkoleni fachowcy, którzy w czasie obecności w kraju wykształcili kolejne kadry, podnosząc wydatnie jakość Armii Krajowej. Szeroki wachlarz działań, od kwestii technicznych po dywersję i działania frontowe, każe traktować bardzo poważnie ich pomoc – mówił w Polskim Radiu 24 dr Patryk Plaskot z Instytutu Pamięci Narodowej.
2019-09-16, 20:39
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Cichociemni – "wywalcz Polsce wolność lub zgiń"
Idea utrzymania łączności pomiędzy pozopstałymi w kraju a stacjonującym za granicą dowództwem narodził się jeszcze we Francji. Kpt. Jan Górski "Chomik" i kpt. Maciej Kalenkiewicz "Bóbr" podjęli próbę organizacji powietrznej łączności z krajem. Ich starania przyniosły sukces 16 lipca 1940. Tego dnia premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill powziął decyzję o powołaniu organizacji Special Operation Executive (SOE), w celu nawiązania współpracy z podziemnych ruchem oporu w całej Europie. Rozkaz Churchilla brzmiał: "nakazuję wam podpalić Europę".
Dr Patryk Pleskot przypomniał, że łącznie do służby zgłosiło się w sumie do 2413 kandydatów, w tym kilkadziesiąt osób cywilnych. - Kurs spadochronowy ukończyły 703 osoby, zaś pełny kurs na komandosów przeszło 606 osób, do skoków na ziemie polskie skierowano 579, w ramach 82 lotów przerzucono 344 osoby, z czego 316 to Cichociemni – mówił gość audycji.
- To że tak szybko udało się stworzyć te świetne kadry pokazuje wielka determinację ale też potencjał, który tkwił w armii polskiej. Wielka Brytania przyczyniła się wydatnie do zaistnienia całej bazy logistycznej związanej z Cichociemnymi, ale ważny był też upór Polaków. Miejsce szkoleń, słynny "małpi gaj" było sfinansowe w większości przez samych żołnierzy - dodał historyk.
REKLAMA
Pierwszy zrzut Cichociemnych odbył się w nocy z 15 na 16 lutego 1941, ostatni w grudniu 1944 roku. Przez pierwsze dwa lata samoloty startowały z lotnisk pod Londynem. Wraz z postępującymi sukcesami wojsk alianckich trasy zmieniano. Samoloty startowały z Afryki Północnej i wreszcie z południowych Włoch.
Cichociemni nie stanowili zwartej jednostki, wszyscy razem nigdy się nie spotkali. Do Polski byli zrzucani pojedynczo, każdy ze swoją misją. Warunki konspiracji wykluczały jakikolwiek kontakt. Kto jest kim, dowiedzieli się dopiero po wojnie.
Wiecej w zapisie audycji.
Rozmawiał Tadeusz Płużański.
REKLAMA
PR24/ka
____________________
Data emisji: 16.09.2019
Godzina emisji: 20:06
REKLAMA