Eksperci o podwyżce emerytur opozycjonistów i płacach rosnących mimo kryzysu
Podwyższenie emerytur dla osób represjonowanych w ustroju komunistycznym to niezbędna sprawiedliwość wobec tych, którym uniemożliwiono gromadzenie środków na przyszłą emeryturę – mówił w audycji "Rządy Pieniądza" Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
2020-08-12, 13:15
Goście "Rządów Pieniądza" mówili o płacy minimalnej, bezrobociu i o dodatkach do emerytur osób represjonowanych w PRL. Chodzi o wyrównanie im świadczeń do kwoty 2400 zł, co będzie kosztować rocznie 60 mln zł.
Powiązany Artykuł

Bezrobocie na stabilnym poziomie. Resort rodziny podał szacunki za lipiec
- Jest to związane z sytuacją, w której osoby prowadzące działalność opozycyjną były wyrzucane z pracy, zwłaszcza po stanie wojennym. Gdyby zatem dziś stosować literalnie przepisy, to nie miałyby one ani ciągłości pracy, ani zatrudnienia kwalifikującego do wyliczenia im lat pracy do podstawy emerytury, bo nie miały odprowadzanych składek przez ten czas. Dlatego wprowadzono mechanizm mający korygować te przepisy, podwyższając im świadczenie do 2400 zł – mówił Andrzej Sadowski.
Prezydent Centrum im. Adama Smitha zauważył, że wyższe świadczenia dla osób represjonowanych były i są nadal niewielkie w porównaniu do wysokości emerytur osób, które były funkcjonariuszami systemu PRL, zwłaszcza policji politycznej. "Jest to i tak śladowa wartość, ale wprowadzająca minimalny mechanizm korekty emerytur osób narażających swoje zdrowie i życie, żeby walczyć o lepsze jutro"- podkreślił Andrzej Sadowski.
Wynagrodzenia i pensja minimalna
Goście "Rządów Pieniądza" rozmawiali także o wysokości wynagrodzeń. Jak podał GUS, za II kwartał tego roku wyniosło ono nieco ponad 5 tys. zł. Natomiast zaproponowana przez rząd wysokość minimalnego wynagrodzenia na rok 2021 to 2800 zł.
REKLAMA
Marta Petka-Zagajewska z banku PKO BP odniosła się do sytuacji na obecnym rynku pracy, w tym kwestii średnich, a także minimalnych wynagrodzeń, co do podwyżki których negocjacje właśnie się rozpoczęły.
- Potwierdziły się wcześniejsze dane z sektora przedsiębiorstw, że wraz z wybuchem pandemii dynamika wynagrodzeń wyraźnie wyhamowała. Choć sama kwota dziś nie bardzo odzwierciedla to, co się dzieje. Jednak w I kwartale urosły one o blisko 8 proc., licząc rok do roku (rdr). W II kwartale tempo wyhamowało do niecałych 4 proc. rdr. Oznacza to, że w pierwszym okresie pandemii, wzrost wynagrodzeń był o połowę niższy niż przed zagrożeniem ze strony COVID-19 – analizowała Marta Petka-Zagajewska.
Jej zdaniem warto zwrócić uwagę na to, że zwykle w pierwszym okresie kryzysu zawsze skalę wynagrodzeń stabilizuje sfera budżetowa. A w sektorze przedsiębiorstw spadek płac jest zawsze większy. Dlatego w II kwartale wzrost wynosił tylko niecałe 2 proc., licząc rok do roku.
Podwyżki pensji wyhamowały
- Dane za II kwartał do dopiero początek tendencji, którą będziemy obserwować co najmniej do końca tego roku, kiedy dynamika wzrostu wynagrodzeń jeszcze bardziej będzie hamowała. Choć nie musi być tak, że w odpowiedzi na kryzys firmy będą zawsze obniżać wynagrodzenie, bo w wielu firmach płace zależą od poziomu sprzedaży, a to sprawia, że bardzo elastycznie dostosowują się do koniunktury i swojego poziomu aktywności – stwierdziła Marta Petka-Zagajewska.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Mamy 920 tys. bezrobotnych. W 2013 roku było ich ponad 2 miliony
Mówiąc z kolei o planowanej podwyżce płacy minimalnej, Andrzej Sadowski podkreślił, że w kryzysie mogłaby ona pozostać zamrożona. W jego opinii w wielu małych firmach stanowi ona tylko część wynagrodzenia, bo reszta płacona jest "pod stołem" bez składek na ZUS.
- O ile nastąpił spadek statystycznego wynagrodzenia, to nastąpił też wzrost cen, więc bardziej powinniśmy się posługiwać kategorią płacy realnej, bo ona pokazuje nam prawdziwą sytuację – zaznaczył gość programu "Rządy Pieniądza".
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/PR24.pl/Anna Grabowska/sw
REKLAMA