Wiceminister zdrowia: do tragedii nie dojdzie wtedy, gdy zadbamy o ochronę przed wirusem
Wierzę, że nie trzeba będzie wybierać kogo podłączać do respiratora, a kogo nie, że sprzętu i łóżek w Polsce wystarczy. Mamy jeszcze zapasy. Wszystko jednak zależy od każdego z nas, od naszej dyscypliny. Apeluję kolejny raz, żeby myśleć także o zdrowiu innych, starszych i słabszych. Maseczka na brodzie czy pod nosem będzie objęta zasadą "zero tolerancji" i nie tylko jej brak, ale też nieodpowiednie założenie będzie skutkowało mandatem. Czas napominania się skończył - wyjaśniał w audycji "Rządy Pieniądza" wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
2020-10-09, 13:00
- Cały kraj od soboty będzie żółtą strefą, co oznacza konieczność noszenia maseczek wszędzie w przestrzeni publicznej. Ale jest jeszcze ponad 30 stref czerwonych i tam obostrzenia są większe. Dotyczą zamknięcia lokali gastronomicznych, które są miejscem większej integracji i tam łatwiej się zarazić. Natomiast w strefach żółtych może być tylko jedna osoba na 4 metry kw. i zamierzamy tego przestrzegać. Również w przypadku imprez okolicznościowych, takich jak chrzciny czy wesela, obowiązuje limit do 50 osób w strefach czerwonych, w żółtej – do 75. W tym tygodniu takie imprezy odbędą się jeszcze normalne, w ich wypadku takie graniczenia wchodzą w życie od 17 października – mówił Waldemar Kraska.
Wiceminister zdrowia zaznaczył, że będzie obowiązywało hasło "zero tolerancji" w przypadku nienoszenia maseczek w sklepach, podczas spotkań towarzyskich, w komunikacji miejskiej lub w restauracji.
- Po spotkaniu z komendantem policji doszliśmy do wniosku, że okres upominania, zwracania uwagi już minął. W tej chwili będziemy karać, jeżeli ktoś nie przebywa w maseczce. Nie będziemy też tolerować maseczki noszonej pod brodą czy na czole, bo nie taka jest jej rola. Oddychamy nie tylko ustami, ale głównie nosem, więc także maseczka pod nosem będzie uznawana na nałożoną nieprawidłowo. Takie jest rozporządzenie – wyjaśniał wiceminister zdrowia.
Odniósł się również do kwestii możliwego braku łóżek, respiratorów czy personelu medycznego, który miałby zajmować się chorymi na COVID-19. Poinformował, że w razie potrzeby będą dostawiane dodatkowe łóżka z innych oddziałów, lekarze anestezjolodzy czy zakaźnicy będą mogli zajmować się większą liczbą pacjentów, a jeżeli okaże się to niezbędne, pomogą im także lekarze innych specjalności, np. interniści. Podkreślił jednak, że zawsze będzie się to odbywało z dbałością o potrzeby chorych na inne choroby niż koronawirus. Decyzja o sposobie organizacji szpitala będzie spoczywała na jego dyrektorze, choć w porozumieniu ze sztabem kryzysowym w danym województwie.
REKLAMA
- W tej chwili, jeśli chodzi o liczbę respiratorów, to jesteśmy przygotowani na dużą liczbę osób, które takiej terapii będą wymagały. Przeorganizowaliśmy szpitale, zwiększyliśmy liczbę łóżek respiratorowych. Ale niestety każdy system, choćby te zasoby były nie wiem jak duże, w pewnym momencie dojdzie do granicy. I nie chodzi nawet o liczbę zachorowań, bo ok. 80 proc. to osoby przechodzące COVID-19 bezobjawowo lub stosunkowo łagodnie. Ważne jest, ile osób trafia do szpitali i wymaga terapii respiratorowej (…). Wczoraj do szpitali trafiło ok. 120 osób, to niezbyt dużo, ale widzimy, że codziennie ich przybywa (…). Pamiętajmy więc, że przerwanie łańcucha epidemiologicznego zależy przede wszystkim od nas samych – powiedział wiceminister Waldemar Kraska.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/Sw
REKLAMA