Eksperci: drożeją przede wszystkim towary, a Polacy ograniczają wydatki na przyjemności
Mamy do czynienia z wysoką inflacją przede wszystkim towarową. Widać już też, że Polacy rezygnują z wydatków innych niż te niezbędne, w tym przede wszystkim te dotyczące rekreacji czy kultury. Z pewnością w największym stopniu dotyczy to tych, którzy mają kredyty, ale pomoc im powinna być bardzo rozważna, ale na pewno nie odgórnie przyznana wszystkim - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej i Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP.
2022-04-19, 10:00
Według najnowszych danych GUS inflacja w Polsce za marzec 2022 r. osiągnęła poziom 11 proc., przy czym ceny towarów wzrosły o 11,6 proc., a usług o 9,1 procent. Największa inflacja dotknęła pozycje: "transport" bo było to aż 24,1 proc., "użytkowanie mieszkań/domów i nośniki energii"17 proc., restauracje i hotele 12,7 proc. Mniej wydaje natomiast na rekreację i kulturę, a także na zdrowie.
Inflacja chleb powszedni
- Mamy teraz głównie do czynienia z inflacją towarową inaczej niż w pandemii, gdy dostępność części usług była ograniczona, niektóre były w ogóle wyłączone. Do tego koszty zabezpieczenia przy ich świadczeniu były wysokie. Teraz chodzi głównie o wzrosty cen energii i paliw, co szybko przekłada się na ceny podstawowych produktów, głównie spożywczych - powiedziała Agnieszka Durlik.
Według ekspertki KIG usługi już wcześniej zdrożały na tyle, że wielu usługodawców nie widzi przestrzeni do dalszych podwyżek z uwagi na to, że ich klienci mają też mniej wolnych pieniędzy, którymi mogą dowolnie rozporządzać. Obawiają się zatem utraty zainteresowania ich usługami.
Zdaniem Mariusza Adamiaka faktycznie z wielu usług można zrezygnować gdy potrzeba więcej pieniędzy na zakupy bieżące. W pierwszej kolejności ograniczane są wówczas wydatki na rekreację czy kulturę. Jednak, jak mówił, przykłady pokazują, że usługi np. fryzjerskie też nadal drożeją. Przypomniał, że w pandemii funkcjonował nawet "czarny rynek" w tym fachu.
REKLAMA
Wydatki na "majówkę"
- Ciekawe będzie też to jak będą wyglądały wydatki Polaków na majówkę. Po dwóch latach ograniczeń ludzie na pewno są spragnieni wyjazdów, ale pojawiają się informacje, że ceny są wysokie, a obłożenie rezerwacyjne małe. To wskazywałoby, że gospodarstwa domowe rezygnują z wypoczynku, który jest przyjemny, ale kosztowny, bo w pierwszej kolejności muszą kupić paliwo, a przede wszystkim żywność. Usługi inne niż te pierwszej potrzeby, mogą więc stać się ofiarami wysokiej inflacji - stwierdził Mariusz Adamiak.
Ekspert PKO BP dodał, że chodzi też o bezpieczeństwo. Zagraniczni turyści obawiają się przyjeżdżać do kraju sąsiadującego z wojną. I nawet odwołują wcześniejsze rezerwacje już dokonane w Polsce.
Droższe kredyty
Goście "Rządów Pieniądza" rozmawiali również o sytuacji kredytobiorców i oszczędzających. Wygląda ona tak, że ci pierwsi płacą coraz wyższe raty, zaś ci drudzy nie otrzymują wyższych odsetek od lokat. Słyszymy, że trwają prace nad wsparciem kredytobiorców.
Jak zaznaczył Mariusz Adamiak nie powinno mieć ono charakteru powszechnego. Mogłoby to bowiem prowadzić do poczucia niesprawiedliwości u tych, którzy rozsądnie ograniczali swoje potrzeby, patrząc na możliwości, a promowania tych, którzy bez refleksji się zadłużali.
REKLAMA
- Należy pomagać tym, którzy znajdują się w naprawdę trudnej sytuacji. Sytuacja jest bowiem bardzo dynamiczna i bez precedensu. Jednak częstym zjawiskiem w Polsce jest zjawisko typu "moral hazard" - wskazywał Mariusz Adamiak.
Trudna sytuacja rodzin?
Gość audycji opisywał przykład dwóch gospodarstw domowych, z których jedno zachowuje się ostrożnie, nie bierze kredytu w obawie, że może nie być w stanie go spłacić bo straci pracę, zdrowie, bo czasy niepewne itd. I jest drugie, które "na zasadzie pełnego optymizmu, jak będzie tak będzie, bierze kredyt pod korek, bo jakoż tam damy radę".
- Z gospodarczego punktu widzenia żadna z tych postaw nie jest zbyt dobra. Rządy starają się generalnie stymulować gospodarkę tak, żeby ludziom dawać poczucie komfortu, że będzie dobrze. Ale sytuacja będzie wyglądała tak, że pierwsze ze wskazanych gospodarstw domowych nie ma mieszkania, bo kredytu nie wzięło, drugie ma bo ostrożne nie było. Teraz to drugie mówi: "pomóżcie". I pewnie pomoc dostanie. Które lepiej na tym wyjdzie? – pytał Mariusz Adamiak zauważając, że sytuacja nie jest jednoznaczna moralnie i ekonomicznie.
Również Agnieszka Durlik dostrzegła złożoność sytuacji. Wskazywała na to, że zawsze odpowiedzialność powinna spoczywać na tym, kto decyduje się na wzięcie danego kredytu. W jej opinii, aby wesprzeć w pozyskaniu dachu nad głową przez młodych ludzi na początku ich życiowej i zawodowej drogi, warto byłoby wrócić do pomysłów TBS-ów, zapewniania tanich mieszkań komunalnych niż wspieranie wszystkich, którzy chcą mieć na własność mieszkania za wszelką cenę.
REKLAMA
- Ale na pewno jest pole do indywidualnych, rozsądnych renegocjacji kredytowych z bankami – powiedziała Agnieszka Durlik.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA