Eksperci: w dłuższej perspektywie widać korzystne tendencje dla polskiej gospodarki
Choć daje dotyczące produkcji sprzedanej oraz jej cen pokazują hamowanie gospodarki i rosnące koszty, to jednak wynik naszego przemysłu należy uznać za dobry. Wzrost na poziomie 6-7 proc. w normalnych warunkach uznalibyśmy za w pełni zadowalający, a teraz po prostu patrzymy nań przez pryzmat przyzwyczajeń do szczególnie wysokich wzrostów po pandemii. Problem rosnących cen niestety cały czas jest dotkliwy - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, i Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej".
2022-08-22, 11:18
Według danych GUS ceny produkcji sprzedanej w lipcu wzrosły wobec czerwca o 0,9 proc. Rok do roku wzrosły o 24,9 proc. Dynamika sprzedaży była natomiast w lipcu wyższa rok do roku o 7,6 proc., ale w stosunku do czerwca 2022 r. spadła o 6,5 proc.
- Na spadek wyników przemysłu w lipcu wobec czerwca trzeba patrzeć przez pryzmat sezonowości. Część przedsiębiorstw w lipcu albo w sierpniu ma przerwy technologiczne, a załoga idzie na wakacje. Z natury produkcja w wakacje jest zatem niższa. Jeśli zaś popatrzymy na dynamikę roczną na poziomie 7,6 proc. to jest ona przyzwoita. Gdybyśmy rozmawiali rok temu o wymarzonych wynikach przemysłu dla roku obecnego, to na pewno z tych prawie 8 proc. bardzo byśmy się cieszyli. Gdybyśmy jeszcze popatrzyli na dane oczyszczone z różnic w czasie pracy to rok do roku mielibyśmy wzrost 10 proc. - mówił Piotr Soroczyński.
Gospodarka zachodniego sąsiada
Odnosząc się do wzrostu cen produkcji stwierdził, że 0,9 proc. miesiąc do miesiąca to sporo, ale trzeba zauważyć, że mniej niż w czerwcu, kiedy to wzrost wyniósł 1,6 proc.
- W dodatku inflacja producencka zaczęła spadać. Jeszcze w czerwcu było to w ujęciu rocznym ok. 25 proc., a teraz ok. 24 proc. Nie jest to duża różnica, ale jest to pierwsza jaskółeczka, że inflacja może się wypłaszczać. To co widzimy w przemyśle po 2, 3 miesiącach będziemy widzieli w cenach w hurcie, a potem na półkach sklepowych, choć oczywiście przed nami bardzo trudny wrzesień, a potem bardzo trudny styczeń - ocenił Piotr Soroczyński.
REKLAMA
Wskazał też na gospodarkę niemiecką, którą mimo jej siły i stabilności cechuje obecnie inflacja producencka na poziomie ok. 30 proc.
Optymizm głównego ekonomisty KIG, co do wzrostów naszej produkcji, podzielił Maciej Wośko. Zgodził się też, że warto patrzeć na to, jak radzi sobie w obecnych warunkach gospodarka naszego zachodniego sąsiada.
- Nie przesądzałbym jeszcze czy mamy już szczyt inflacji. Ale na dane dotyczące naszej gospodarki możemy patrzeć z optymizmem, choć jasne jest, że w chodzimy w okres, który można określić jako dietę w różnych sektorach. Do końca roku wyniki będą tańczyły. Języczkiem u wagi jest zaś gospodarka niemiecka. Coraz częściej będziemy spoglądać za naszą zachodnią granicę, bo od tego, co tam się będzie działo, będą zależeć także nasze wyniki - powiedział Maciej Wośko.
Konsumenci wierzą, że będzie lepiej
Ekspert dodał, że istotny jest wskaźnik ufności konsumenckiej, która wprawdzie na bieżąco spada, to jednak w dłuższej perspektywie pojawia się optymizm. Konsumenci wierzą, że będzie lepiej, a więc będą kupować.
REKLAMA
Goście Rządów Pieniądza rozmawiali także o cenach produkcji, w tym o kwestii wyprzedaży zapasów, rosnących kosztów osiąganych przez przedsiębiorców zyskach.
Jak podkreślał Piotr Soroczyński sprzedaż towarów drożej, mimo że komponenty do ich wytworzenia zostały kupione wcześniej, taniej i czekały w magazynach, albo czekały tam gotowe produkty, jest normalną praktyką biznesową. Dodał jednak, że wzrost cen o niemal 25 proc. i tak jest wynikiem pewnego dzielenia się zyskiem producenta z konsumentami.
Maciej Wośko zauważył, że wskaźniki cen będzie wyznaczał popyt, a ten wobec deklaracji Polaków o ograniczaniu zakupów przez 74 proc. badanych, będzie malał. Wtedy może się okazać, że część przedsiębiorców zostanie z magazynami wypełnionymi zbyt drogim towarem i ich ceny jednak obniży.
Posłuchaj
PR24.pl, Anna Grabowska, DoS
REKLAMA
REKLAMA