Eksperci: trzeba pomagać, ale jednocześnie myśleć o własnym rolnictwie, bo to ważna gałąź gospodarki
Wspomagając ukraińskie rolnictwo przydaje się chłodna głowa.Pomagajmy, ale nie traćmy z długoterminowego pola widzenia rolnictwa polskiego.Musimy zadać, żeby ono przetrwało.Na dziś trzeba wywieźć nadmiar zboża z Ukrainy, ale też myśleć jak zabezpieczyć się przed niekontrolowanym napływem innych produktów rolnych - mówili goście audycji Rządy Pieniądza: Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej i Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP.
2023-04-12, 12:18
Eksperci rozmawiali o sytuacji, jaka ma miejsce w polskim rolnictwie, a w przede wszystkim dotyczy nadmiaru zboża z Ukrainy, które znajduje się w Polsce.
Rolnicy rozpoczynają protest zaś rząd podejmuje decyzje mające na celu wyeksportowanie nadmiarowego zboża oraz rozwiązanie problemów dotyczących innych produktów rolnych. Rolnicy wskazują na tu na: mięso, jaka, miód, cukier, mąkę czy owoce.
Nie brakuje opinii, że rolnictwo ukraińskie byłoby w stanie wyżywić całą Europę, a im bardziej Ukraina będzie zbliżać się do UE, tym większą konkurencją je rolnictwo będzie konkurencją dla naszego.
UE "działa powoli"
W opinii gości audycji to jest zasadnicza kwestia, o której należy myśleć działając racjonalnie i pragmatycznie. Jako że rolnictwo to przecież część gospodarki, to biznes, w którym liczą się pieniądze, wyliczono również koszt wywozu ukraińskiego zboża. 600 mln zł ma na to przeznaczone Rządowa Agencja Rezerw strategicznych a kolejne 500-600 mln zł miałoby pochodzić ze środków UE, które otrzyma Polska. Musimy też znaleźć rynki zbytu.
REKLAMA
Minister rolnictwa Robert Telus powiedział wczoraj, że nie liczy na pomoc UE, gdyż ona "działa powoli". Jednocześnie stwierdził, że "nie może być tak, że w tej sprawie pomagają tylko niektóre kraje, które są najbliżej, ponoszą szkody tej pomocy, a inne kraje nie ponoszą kosztów tej pomocy".
Państwa mające największy kłopot z napływem ukraińskich produktów rolnych: Polska, Czechy, Rumunia, Bułgaria i Słowacja rozmawiają o wspólnym wniosku w sprawie wprowadzenia cła na ukraińskie zboże (na razie jest odmowa), a także na temat tego, aby ukraińska żywność była równomiernie rozwożona po Europie.
Kto poniesie koszty weryfikacji?
Osobnym problemem jest to, że zboże techniczne było sprzedawane jako przeznaczone do spożycia, że fałszowano faktury, a i niektórzy nasi rolnicy przetrzymywali je licząc na sprzedaż w późniejszym terminie po wyższych cenach.
- Przede wszystkim trzeba sprawdzić jakość zboża i to, jak czy ma być eksportowane jako techniczne, czy spożywcze. Pytanie też kto miałby ponieść koszty tej weryfikacji. Z pewnością powinno ono zostać wyeksportowane. Niestety zostało, co zaburzyło rynek wewnętrzny. Do tego często jest też tak, że zboże ze zbiorów polskich nie jest sprzedawane po zbiorach ale z opóźnieniem. Z pewnością rolnicy liczy, że będą mogli sprzedać potem zboże drożej - mówiła Agnieszka Durlik.
REKLAMA
Należy być samowystarczalnym
W opinii ekspertki na zatrzymaniu zboża z Ukrainy w Polsce zarobiły polskie firmy pośredniczące i międzynarodowe koncerny obecne na naszym rynku spożywczym. Są też, jak mówiła, różne typy dostawców z Ukrainy. Z jednej strony to po prostu mniejsi rolnicy, z drugiej jednak wielkie koncerny rolne, które tracąc wskutek wojny dotychczasowych odbiorców próbowały pozbyć się zboża gdziekolwiek za granicę.
- Warto pokusić się o szersze wnioski. I pandemia i wojna nauczyły nas, że należy być w miarę możliwości samowystarczalnym, jeśli chodzi o strategiczne sektory, jak rolnictwo. W Polsce coraz większą część tego sektora zaczynają kontrolować pośrednicy zagraniczni, choćby Chińczycy czy Brazylijczycy. Warto się też zastanowić nad pragmatyką w kontekście Ukrainy - powiedział Mariusz Adamiak.
Wyjaśniał, że potrzebna jest równowaga, "żeby w Polsce rolnictwo się zachowało". Dodał, że pomoc i wsparcie powinno być z tą myślą, żeby nasze zdolności produkcyjnie się nie kurczyły a rozwijały, choć możemy oczywiście myśleć o tym, żeby nasze rolnictwo poszło w kierunku produktów bardziej przetworzonych, ale to wymaga dużych nakładów inwestycyjnych.
Posłuchaj
REKLAMA
PR24.pl, Anna Grabowska, DoS
REKLAMA