Eksperci: emerytury stażowe są ważne, ale potrzebna jest kampania informacyjna o ich skutkach dla każdego uprawnionego
Z emerytur stażowych na pewno ucieszą się ci, którzy długo pracują, ale powinni też mieć świadomość, że ich świadczenia będą niższe o ok. 40 procent, a może i więcej. Trzeba też opamiętać, że może odejść z rynku pracy ok. 160 tys. osób, niemal od razu więc konieczne jest informowanie również o tym, że mają wybór czy odejść czy pracować dłużej bo ludzie ci, są potrzebni - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Piotr Palutkiewicz, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute oraz prof. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW.
2023-09-12, 10:00
Pierwszym z tematów, do którego odnieśli sią ekonomiści, była kwestia zapowiedzianych przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, emerytur stażowych. Kobiety mogłyby wtedy przejść na nie po przepracowaniu 38 lat, zaś mężczyźni 43 lat.
W opinii prof. Konrada Raczkowskiego generalnie emerytury stażowe nie są złym rozwiązaniem, ale mówiąc o wyborze trzeba wytłumaczyć społeczeństwu ich skutki. Jak zaznaczył sporo osób nie ma odpowiedniej edukacji ekonomicznej, a powinna wiedzieć, że jeżeli odejdzie wcześniej, bo skorzysta z emerytury stażowej, to będzie miała emeryturę niższą nawet o 50 procent – kobieta i ponad 30 procent – mężczyzna.
- Kto zdecyduje się na takie odejście obywatel musi wiedzieć czy na pewno nie chciałby popracować dłużej i mieć wyższą emeryturę. Dziś mamy stopę zastąpienia w systemie powszechnym ok. 60 procent, ale w ciągu 2-3 dekad spadnie ona poniżej 30 procent. Te dane powinien konkretnie podać ZUS, bo jest odpowiedzialny za system zaopatrzenia emerytalnego – powiedział prof. Konrad Raczkowski.
Dodał, że ubytek niemal 160 tys. osób z rynku pracy, już w pierwszym roku obowiązywania przepisów o emeryturach pomostowych, przy obecnym niedoborze pracowników nie byłby bardzo niedobry.
REKLAMA
- Nie bez powodu emerytury stażowe przez ileś już lat, nie były procedowane. W tej chwili mogą być wprowadzone – stwierdził prof. Konrad Raczkowski jednocześnie sugerując, że ostatecznie tak się stać nie musi.
Zdaniem Piotra Palutkiewicza "każdy chce pracować mniej i zarabiać więcej". Podkreślił, że "każde skrócenie de facto wieku emerytalnego kosztuje budżet".
- Już teraz możemy przechodzić a emeryturę po osiągnięciu wieku emerytalnego, albo zostać dłużej na rynku pracy. A każdy rok pozostania dłużej w pracy, to o 8 do 15 procent wyższa emerytura, zależnie od indywidualnej sytuacji. Średnio da to pewnie 9 procent, dlatego przy pracy krótszej o cztery lata, da to ok. 40 procent mniej w świadczeniach – wyliczał Piotr Palutkiewicz.
Zauważył, że problem emerytur stażowych nie rozwiązuje też kwestii demograficznej i całego naszego systemu emerytalnego.
REKLAMA
- Za kilka lat ci, którzy teraz skorzystają z emerytur stażowych, będą domagać się ich podwyżek. To będzie nacisk wyborców na partie polityczne – stwierdził Piotr Palutkiewcz.
Prof. Konrad Raczkowski ocenił, że "jest duża grupy obywateli, których nie interesuje stan finansów państwa, to czy ich sąsiad pracuje, interesuje ich tylko żeby mieć emeryturę". Wskazał też na potrzebę reformy ochrony zdrowia, żeby zadbała o ludzi wcześniej, żeby mogli dłużej pracować.
W odniesieniu do tego jakie okresy powinny być zaliczane do liczby lat ustalanych na potrzeby emerytur stażowych uznał, że powinny być to tylko tzw. "okresy składkowe", bo "jeżeli ktoś nie płacił na swoją emeryturę to dlaczego miałby wcześniej pobierać świadczenia".
Piotr Palutkiewicz stwierdził, że okresy edukacji powinny być uwzględnianie przy emeryturach stażowych. Wyliczył, że wtedy mężczyźni mieliby o dwa lata skrócony okres pracy, natomiast kobiety po studiach nic by na tym nie skorzystały, bo staż upływałby im w wieku 62 lat.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA