Eksperci: polska gospodarka ma się znacznie lepiej niż wycena naszych obligacji
Dane o bezrobociu, eksporcie i wzroście produkcji sprzedanej sięgającym 9,8 procent we wrześniu, nie mają oczekiwanego, dodatniego wpływu na inwestorów na kupno naszych obligacji rządowych. A ich rentowność stale rośnie, a to oznacza, że państwo za pozyskiwanie środków z rynków finansowych płaci coraz więcej. To zmusi rząd do bardziej krytycznej oceny swoich wydatków – mówili w audycji "Rządy Pieniądza" ekspert: Mariusz Adamiak, dyr. Biura Strategii Rynkowych PKO BP i prof. Konrad Raczkowski, dyr. Centrum gospodarki Światowej UKSW.
2022-10-24, 10:00
Goście audycji rozmawiali o sytuacji polskich finansów m.in. w kontekście ostatnich informacji o wzroście rentowności rządowych obligacji oraz rosnących kosztach obsługi zadłużenia. Jak zauważyli ma to związek z wysoką inflacją, choć nie odzwierciedla faktycznego stanu naszej gospodarki.
Problem z polskimi obligacjami potwierdziła decyzja Banku Gospodarstwa Krajowego o odwołaniu zaplanowanego na 24 października przetargu na obligacje BGK.
Różne oceny, nie zawsze obiektywne
- Od początku pandemii raportowane wskaźniki odbiegają od tego co dzieje się w realnej gospodarce. Były bowiem konstruowane na inne sytuacje. I tak produkcja sprzedana ok. 10 proc., a indeks PMI w dół, a więc całkowity rozjazd. Podobnie jest z inflacją. Ta raportowana i ta rzeczywista są różne – mówił prof. Konrad Raczkowski.
W jego opinii problemem jest to, że od długiego czasu występuje silna presja na NBP aby ten podnosił stopy procentowe. Jest ona "uzasadniona w obstawianiu pewnych aktywów i zabukowaniu już kuponów z bardzo wysokich rentowności naszych obligacji, co staje się niestety faktem".
- Za rentowność i oceny ratingowe odpowiadają agencje. Na tej podstawie jest wyceniany m.in. dług państwa i trudno byłoby się bronić. Rynek ocenia więc sytuację polityczną, a nie bierze do końca pod uwagę wyników gospodarki, które rzeczywiście nie są w Polsce złe - wyjaśniał ekspert UKSW.
REKLAMA
Decyzje FED ciążą Europie?
W opinii Mariusza Adamiaka za całą obecną sytuację odpowiada to co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, które zaczęły agresywnie podwyższać stopy procentowe i prawdopodobnie zatrzymają się dopiero na 4,5-5 proc. co jest tam wielkością bardzo dużą.
- Amerykański bank centralny, czyli FED jest bardzo zdeterminowany żeby inflację zdusić, a podnosząc stopy procentowe tworzy bardzo dobrą alternatywę dla światowych inwestorów, żeby w tych niepewnych czasach właśnie tam przechowywali pieniądze. Płyną one zatem do dolara, który jest na bardzo wysokich poziomach do złotego, ale również do euro. Pieniądze płyną też do amerykańskich obligacji, które nie tylko są uznawane za jedne z najbezpieczniejszych na świecie. Ale przez lata były nisko oprocentowane i teraz dają już naprawdę realny zarobek. To wytwarza ogromną presję na rynki, które nie mają takiego statusu jak amerykański, w tym na rynek polski. Z naszego rynku odpływają pieniądze. Mamy więc presję na walutę, na obligacje – analizował Mariusz Adamiak.
Nawiązał do sytuacji Wielkiej Brytanii, która mimo iż jest znacznie silniejszą gospodarką od naszej też po ogłoszeniu przez nią premier "zbyt ryzykownych planów ekonomicznych została przewalcowana przez rynki i funt brytyjski spadł, i wyprzedaż brytyjskich obligacje była dramatyczna". W efekcie premier Liz Truss podała się do dymisji.
Trzeba rozważnie wydawać pieniądze z budżetu
- To oznacza, że w warunkach gdy pojawia się taka niepewność światowa, jeśli chodzi gospodarkę i politykę trzeba dużo ostrożniej niż w ostatnich latach podchodzić do różnych kwestii ekonomicznych, zwłaszcza tych dotyczących finansów publicznych – apelował Mariusz Adamiak.
Analizując wydatki państwa wskazał, że wiele z nich jest bardzo hojnych, są też takie, które muszą być uznane za konieczne jak te związane ze bezpieczeństwem czy energetyką.
W opinii prof. Konrada Raczkowskiego do dyskusji o ograniczeniu rządowych wydatków pozostają rozmaite wydatki socjalne. A po wyborach ich ograniczenie będzie i tak konieczne żeby uporać się z długiem. Alternatywą pozostanie bowiem tylko podwyższanie podatków czy innych danin na rzecz budżetu.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA